Dzięki niemu z biura prasowego europosła PiS Janusza Wojciechowskiego dobiegały czasem dźwięki bluesa. Marek Rosiak, zastrzelony wczoraj przez zamachowca pracownik biura poselskiego, był miłośnikiem tego rodzaju muzyki. – Lubił także rocka i jazz – wspomina były wiceprezydent Łodzi Marek Michalik (PiS). – Jeszcze w sobotę rozmawialiśmy na samorządowej konwencji PiS w Warszawie. Śmialiśmy się, żartowaliśmy. Marek mówił, że fajnie by było, gdyby naszą łódzką konwencję samorządową zacząć od jakiegoś niezłego bluesowego kawałka...
Rosiak dopiero od kilku lat działał w łódzkim Prawie i Sprawiedliwości. Od 2009 r. był asystentem europosła Wojciechowskiego. – To ja namówiłem go, by zaangażował się w politykę – wspomina łódzki radny tej partii Czesław Telatycki, który przyjaźnił się z Rosiakiem od dziesięciu lat. – Często dyskutowaliśmy o polityce i sprawach społecznych. Marek miał bardzo wiele ciekawych spostrzeżeń, dlatego tak mi zależało, żeby się przyłączył do PiS – dodaje.
Marek Rosiak często podkreślał, że woli działać w cieniu. – Nie chciał kandydować w żadnych wyborach. Mówił, że to jest zadanie dla młodych, a nie dla politycznych dinozaurów takich jak on – opowiada Telatycki. – Wolał zajmować się czarną robotą, czyli pracą organizacyjną. Był w tym znakomity.
– Świetnie mi zorganizował pracę łódzkiego biura – potwierdza europoseł Janusz Wojciechowski.
Rosiak odpowiadał za sprawy administracyjne. Kierował sekretariatem.