Zarząd domaga się likwidacji przystani lub jej zalegalizowania. Dyrekcja Żeglugi Augustowskiej, która z niej korzysta, pyta jednak, dlaczego podczas papieskiej pielgrzymki 17 lat temu była ona legalna, a dziś nie.
Jan Paweł II był wielkim miłośnikiem Kanału Augustowskiego i tamtejszych jezior. Podczas pamiętnej przedostatniej pielgrzymki do Polski w 1999 r. statkiem „Serwy" udał się do sanktuarium maryjnego w Studzienicznej. Na potrzeby tego rejsu wybudowano wówczas specjalną przystań na tamtejszym jeziorze. – Ostatecznie Jan Paweł II z niej nie skorzystał, bo udało nam się dobić do brzegu przy samym sanktuarium – opowiada Sławomir Aleksandrowicz, dyrektor Żeglugi Augustowskiej, który był kapitanem podczas tamtego rejsu.
Przystań została. Od lat korzysta z niej Żegluga Augustowska, przewożąc pasażerów w ramach tzw. Szlaku Papieskiego, który zaczyna się w Augustowie, wiedzie kanałem przez zakątki Puszczy Augustowskiej i rzeką Hańczą prowadzi do miejscowości Wigry.
Rocznie tę drogę przemierza 60–70 tys. turystów.
– To jedna z największych atrakcji w regionie – podkreśla dyr. Aleksandrowicz. I dodaje, że teraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) w Warszawie, który zarządza Kanałem Augustowskim, uważa, że papieska przystań jest nielegalna, bo zbudowano ją w innym miejscu, niż pierwotnie planowano. – Według ich urzędników powinna być zlokalizowana tuż przy grobli, ale to miejsce nie nadaje się do tego celu – mówi Aleksandrowicz. Przypomina, że gdy przystań budowano, sprawdzały ją wszystkie możliwe służby.