Kontrola nad rynkiem kryptoaktywów w rękach Komisji Nadzoru Finansowego i drakońskie kary za poważne łamanie przepisów – to filary projektu ustawy, które mimo licznych wokół niego zawirowań, pozostają bez zmian. W połowie stycznia jego poprawiona wersja trafiła do komisji prawniczej. A to oznacza, że przygotowania regulacji mających pomóc w zapanowaniu nad niekontrolowanym dotąd sektorem – co Polsce narzuca unijne rozporządzenie MiCA – są już na ostatniej prostej.
Coraz mniej czasu na przyjęcie ustawy o kryptoaktywach: ostatnie szlify czy środek epopei?
Eksperci alarmują jednak, że przygotowania do wprowadzenia zmian zaczynają niebezpiecznie się przeciągać. – Historia projektu ustawy o rynku kryptoaktywów wydaje się nie mieć końca. Prace trwają już ponad rok, a i tak nie wyszły jeszcze poza etap rządowy – przypomina mec. Dawid Widzyk z kancelarii V4 Legal.
Jak komentuje adw. dr Adrian Rycerski z Uniwersytetu SWPS, zmiany uwzględnione w styczniowej wersji są symboliczne, przepisy zaś, które od początku budziły duże emocje, pozostały. Chodzi głównie o termin na złożenie wniosku o zezwolenie na prowadzenie działalności jako dostawca usług, np. przez giełdę – na to czas będzie do 1 maja tego roku.
Tymczasem od 30 grudnia ub.r. powinien obowiązywać – w MiCA przewidziany do 1 lipca 2026 r. – okres przejściowy. – Państwo pozostaje jednak nieugięte w tym zakresie. Okres przejściowy, czyli ten, w którym niektóre podmioty mogą działać bez zezwolenia, potrwa maksymalnie do 30 września br. Czasu jest więc bardzo mało, a przecież ustawa będzie jeszcze procedowana w parlamencie – zauważa adwokat.