Michał Kolanko: Debata w Republice nie zmieniła biegu kampanii. Hołownia z tarczą. To złe wieści dla obozu KO

Bez Rafała Trzaskowskiego to marszałek Sejmu Szymon Hołownia był w poniedziałek wieczorem na celowniku wszystkich kandydatów w debacie w TV Republika. Był jednak przygotowany, miał nawet torbę na gadżety od kontrkandydatów. I pokazał, jak może wyglądać świat polityki bez Platformy Obywatelskiej.

Publikacja: 15.04.2025 00:28

Szymon Hołownia

Szymon Hołownia

Foto: PAP/Albert Zawada

W literaturze i filmie od kilkunastu lat modny jest gatunek zwany „historią alternatywną”. Zwykle chodzi o to, że jest pewien „moment rozbieżności” (point of divergence), w którym historia, którą znamy zaczyna się toczyć inaczej niż ją znamy. Najbardziej popularne scenariusze to te, w których np. Konfederacja wygrywa wojnę secesyjną w USA lub Imperium Rzymskie nigdy nie upada. W Polsce twórczo ten koncept rozwinął Jacek Dukaj w „Lodzie” i „Ziemi Chrystusa”. Poniedziałkowa debata TV Republiki też pokazała na moment świat alternatywny, w którym nie ma PO, Szymon Hołownia jest liderem, a lewicę reprezentuje Adrian Zandberg i Joanna Senyszyn. Ta debata nie zmieniła biegu kampanii, ale od piątku ta toczy się nie po myśli Koalicji Obywatelskiej. 

Hołownia jak Trzaskowski. Był celem wszystkich w TV Republice 

Gdy o urząd ubiega się kilkanaście osób, naturalnym celem debaty staje się ten, kto prowadzi w sondażach. Tak było w piątek w Końskich – z wiadomymi rezultatami. Sztab Rafała Trzaskowskiego przeżywa być może największy kryzys kampanii od jej rozpoczęcia, a momentu odbicia na razie nie widać. Nie było go też w poniedziałek. Rafał Trzaskowski – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – po prostu się nie pojawił. Zastąpiła go jedynie kartonowa podobizna, przyniesiona przez Marka Jakubiaka, co zgodnie uznano za jeden z najbardziej żenujących momentów dotychczasowej kampanii.

Czytaj więcej

Podcast „Pałac Prezydencki”: Emocje, flaga i sondaże. Długofalowe reperkusje debaty w Końskich

W piątek ujawniła się też nowa dynamika: za zwycięzcę debaty uznano Szymona Hołownię, a za przegranych – polityczny duopol, przede wszystkim jednak Trzaskowskiego i jego sztab. W poniedziałek w „Republice”, role się odwróciły: pod nieobecność Trzaskowskiego to Hołownia był najczęściej atakowany jako jedyny przedstawiciel koalicji rządzącej na scenie. I wyszedł z tego starcia obronną ręką – mimo lepszych i gorszych momentów. Zwłaszcza ten dotyczący euro będzie mu jeszcze przypominany. 

Ale we współczesnej debacie XXI wieku – i w politycznym algorytmie – nie tylko treść się liczy. Liczą się przecież emocje, forma, moment, chwila, jak ta, gdy Biejat przejęła flagę z debaty. To one są pożywką dla algorytmu. Tak było ze starciem Hołowni z Mentzenem wokół aborcji. I z momentem, gdy Hołownia wyciągnął torbę przygotowaną na gadżety od kontrkandydatów. Przygotował się, z pewną radością przyjmował kolejne pytania od kontrkandydatów. Zupełnie inaczej niż Trzaskowski w piątek.  Dlatego poniedziałkowe starcie nie zmienia zasadniczej dynamiki: Hołownia (oraz Biejat, również nieobecna w „Republice”) zostali uznani za tych, którzy zyskali najwięcej. Wejście do debaty Mentzena – który wielokrotnie powtarzał formułkę o II turze – nie zmieniło aż tak wiele. Swoje momenty miał też Adrian Zandberg, ale to nie była forma z 2015 roku, gdy jego wejście do gry rzeczywiście ją zmieniło. 

Debata w Republice: Nawrocki gra w swoją grę 

O tym, jak debatę ocenia sztab Karola Nawrockiego, najlepiej świadczą słowa samego kandydata popieranego przez PiS, wypowiedziane tuż po niej: – Jeśli chodzi o Rafała Trzaskowskiego, to wysłał dziś kolejny sygnał w całą Polskę. Wysłał sygnał, że potrafi debatować tylko w warunkach, które sam sobie stworzył – mówił Nawrocki.

Czytaj więcej

Debata w Telewizji Republika. Nawrocki przeciw euro. Hołownia do Mentzena: Kłamca

PiS będzie teraz nieustannie akcentować jedno: że Trzaskowski nie pojawił się w „Republice” i że obawiał się takiego starcia. To już wystarcza, by jego sztabowcy mogli uznać, że plan minimum został w poniedziałek zrealizowany.

Zwycięzcą całego cyklu trzech debat jest Szymon Hołownia. Do Wielkanocy zostało niewiele czasu. Pytanie brzmi: czy sztab Trzaskowskiego ma pomysł na to, jak w najbliższych dniach wykreować coś nowego? Bo jeśli nie – wrażenia z debat mogą zdominować świąteczne rozmowy przy polskich stołach. I nie jest to dobra wiadomość dla prezydenta Warszawy. 

W literaturze i filmie od kilkunastu lat modny jest gatunek zwany „historią alternatywną”. Zwykle chodzi o to, że jest pewien „moment rozbieżności” (point of divergence), w którym historia, którą znamy zaczyna się toczyć inaczej niż ją znamy. Najbardziej popularne scenariusze to te, w których np. Konfederacja wygrywa wojnę secesyjną w USA lub Imperium Rzymskie nigdy nie upada. W Polsce twórczo ten koncept rozwinął Jacek Dukaj w „Lodzie” i „Ziemi Chrystusa”. Poniedziałkowa debata TV Republiki też pokazała na moment świat alternatywny, w którym nie ma PO, Szymon Hołownia jest liderem, a lewicę reprezentuje Adrian Zandberg i Joanna Senyszyn. Ta debata nie zmieniła biegu kampanii, ale od piątku ta toczy się nie po myśli Koalicji Obywatelskiej. 

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Każdy kandydat przed następną debatą musi sobie odpowiedzieć na jedno ważne pytanie
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kto wygrał debatę w Republice i czy słusznie Trzaskowski nie przyszedł?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Debaty nie służą liderom sondaży. Jeden wyraźny zwycięzca
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Donaldzie Trumpie, nie zadzieraj z Chińczykiem
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Debata Rafała Trzaskowskiego z Karolem Nawrockim w Końskich? A może zorganizować podchody?