Straty, jakie poniosła rosyjska armia w ciągu prawie czterech tygodni walk, pozostają tajemnicą państwową. Ale musiały być bardzo duże, bo dowództwo rozpaczliwie szuka rezerw, które można wysłać na front – najlepiej natychmiast. Kreml boi się jednak najprostszego rozwiązania i ogłoszenia powszechnej mobilizacji. Mimo że podobno większość Rosjan popiera inwazję, to jednak nie wiadomo, jak by zareagowali – to znaczy, wiadomo, że nie byłby to wybuch radości. Czym innym bowiem jest wykrzykiwanie, nawet publiczne, że Rosja to imperium i wszyscy dookoła mają być jej posłuszni, a czym innym oddawanie własnego życia za takie nonsensy.
Stąd kremlowskie pomysły werbowania najemników w Syrii i Libii, ściąganie żołnierzy z baz w Armenii i Tadżykistanie, byle tylko zatkać coraz większe dziury spowodowane celnym ogniem Ukraińców. Tymczasem tuż za linią frontu znajduje się kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy z armii, która choć formalnie sojusznicza, nie chce ruszyć w ślad za Rosjanami w głąb Ukrainy. Armii białoruskiej.
Czytaj więcej
W Kijowie ostrzegają białoruskiego dyktatora przed wysłaniem swoich żołnierzy do Ukrainy.
Z podległego Łukaszence terytorium startują rakiety na ukraińskie miasta, a rosyjskie wojska czują się tam jak u siebie, jednak Mińskowi dotychczas udawało się wymigiwać od bezpośredniego zaangażowania w wojnę. Ale ukraiński opór i rosyjskie straty powodują, że Kreml przestał już być wobec niego natarczywy, on żąda. Łukaszenko się wije, próbuje przekonać Rosjan, że nie może nikogo wysłać na południe, bo zagraża mu NATO z północnego zachodu i zachodu, czyli z Litwy i Polski – o dziwo nie wspomina o Łotwie. Próbując wykazać swe oddanie, kazał jednak skoncentrować swoje oddziały na granicy z Ukrainą, ale nie chce wydać im rozkazu do ataku.
Czas działa jednak na jego niekorzyść. Coraz więcej rosyjskich żołnierzy zostaje na zawsze na ukraińskiej ziemi, coraz bardziej zdenerwowani są lokatorzy Kremla. A Łukaszenko poci się z przerażenia, znalazłszy się między młotem a kowadłem. Przytłaczająca większość białoruskiego społeczeństwa jest przeciwna rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nie mówiąc już o angażowaniu własnego wojska. Co gorsza, dla wąsatego dyktatora podobne są nastroje w armii, w tym wśród oficerów.