Kazimierz M. Ujazdowski: Francja jest w kryzysie, ale to nie koniec V Republiki. Dlaczego ten ustrój przetrwa?

V Republika daje Francji narzędzia efektywnej polityki, ale to, czy będą dobrze użyte, zależy od jakości klasy politycznej i zdolności do przezwyciężania rzeczywistych słabości Francji.

Publikacja: 18.01.2025 07:33

Kazimierz M. Ujazdowski: Francja jest w kryzysie, ale to nie koniec V Republiki. Dlaczego ten ustrój przetrwa?

Foto: AFP

W reakcji na kryzys polityczny we Francji niektórzy ogłaszają koniec V Republiki ustanowionej przez Charles’a de Gaulle’a w 1958 roku. Jego dzieło konstytucyjne miałoby odejść do lamusa historii. Francja bez wątpienia znajduje się w ciężkim kryzysie politycznym, ale jego źródłem nie jest konstrukcja instytucjonalna V Republika, lecz słabość klasy politycznej i choroba sytemu partyjnego. Dlatego przezwyciężenie kryzysu będzie musiało odbyć się w ramach instytucjonalnych V Republiki, a nie poza nimi.

W czasach III i IV Republiki Francja przypominała ciało bez głowy

Warto przypomnieć, że V Republika powstała jako reakcja na słabość demokracji z hegemonią parlamentu. Jej istota polega na ustanowieniu prezydentury jako ośrodka przywództwa państwowego i przemyślanym wzmocnieniu całej egzekutywy. Przed 1958 rokiem w czasach III i potem – od 1946 roku – IV Republiki Francja przypominała ciało bez głowy. Ustrój nie gwarantował ani odpowiedzialnego przywództwa, ani stabilności. Realna władza znajdowała się w rękach liderów wielu ugrupowań politycznych wchodzących ze sobą w nietrwałe koalicje. Świetny konstytucjonalista i działacz partii Renaissance René Capitant pisał, że natura tego ustroju miała treść oligarchiczną, a liderzy polityczni nie podlegali odpowiedzialności przed wyborcami.

Czytaj więcej

Poważne kłopoty Emmanuela Macrona. Nowy sondaż przyniósł poparcie najniższe od 6 lat

Dzięki de Gaulle’owi Francja stała się rządną demokracją, a państwo odzyskało zdolność do zapanowania nad swoim losem. Konstytucja z 1958 roku powierzała przywództwo państwowe prezydentowi, będącemu zarazem głową państwa i głównym podmiotem władzy wykonawczej. Prezydenta wybierało specjalne 80-tysięczne kolegium wyborcze z udziałem notabli lokalnych, a od 1965 roku wszyscy obywatele w wyborach bezpośrednich. To dało prezydenturze legitymację definitywnie silniejszą od tej, którą posiada Zgromadzenie Narodowe.

Na czym polega siła V Republiki?

Właściwością V Republiki jest nie tylko silna prezydentura, ale także przemyślane w szczegółach wzmocnienie całej egzekutywy. Władza wykonawcza dysponuje nie tylko preferencjami w procesie legislacyjnym, ale także ma samodzielne kompetencje prawotwórcze. Ponieważ materia ustawowa jest konstytucyjnie ograniczona do spraw kluczowych, to poza nią rząd ma kompetencje do wydawania rozporządzeń z mocą ustaw.

W wielu konstytucjach państw europejskich znajdziemy ograniczenia w stosowaniu wotum nieufności wobec rządu. V Republika poszła dalej i dała egzekutywie „broń nuklearną”. Jeśli premier deklaruje, że ustawa jest związana z kwestią zaufania do rządu, a parlament nie wyrazi wotum nieufności, ustawę uznaje się za uchwaloną bez głosowania.

Przez prawie sześć dekad mechanizm ustrojowy V Republiki sprawdzał się bez zarzutu. W typowej sytuacji Francja była rządzona przez prezydenta kierującego premierem i całym rządem. W krótkich okresach kohabitacji (lata 1986–1988 i 1997–2002) władza znajdowała się w rękach premiera dysponującego większością w Zgromadzeniu Narodowym. Można sądzić, że twórcy V Republiki dołożyli należytej staranności, by zapobiec powrotowi do niestabilnej i nieefektywnej demokracji funkcjonującej przez osiem dekad III i IV Republiki.

Czytaj więcej

Kacper Kita: Francja osuwa się w prawdziwy chaos – to największy kryzys V Republiki

Również prawo wyborcze zostało dobrze pomyślane. Wybory parlamentarne przypominają mechanizm wyboru prezydenta. Ordynacja większościowa w okręgach jednomandatowych (w liczbie 577) i głosowanie w dwóch turach zostało ukształtowana tak, aby uzyskać efekt w postaci większości politycznej. System ten działał bez zarzutu, dając władzę gaullistom lub socjalistom i eliminując słabsze w tamtym czasie partie skrajne. Można sądzić, że najpierw mechanizm ten powstrzymywał wpływy polityczne Francuskiej Partii Komunistycznej, potem Frontu Narodowego.

Jakie są przyczyny dzisiejszego kryzysu politycznego we Francji?

Co zawiodło, jeśli konstrukcja instytucjonalna była przemyślana i nie zawierała żadnej „zachęty” do destrukcji mechanizmu politycznego? Kryzys przyszedł od samej klasy politycznej, nie instytucji. Dwie główne formacje polityczne, gaulliści i socjaliści, uległy procesowi rutynizacji, nierzadko korupcji i utraciły zdolności do reagowania na wyzwania wymagające odejścia od politycznej poprawności, takie jak: ochrona bezpieczeństwa czy powstrzymanie niekontrolowanej imigracji. „Pragmatyzacja” polityki skutkowała mocnym obniżeniem społecznego zaufania. W oczach wyborców dwie główne siły polityczne coraz mniej różniły się od siebie, co w kraju o kulturze, która zakłada decyzyjność rządzących, musiało wywołać kryzys zaufania.

Zdarzało się, że przywódca polityczny miał zdolność do przełamania rutyny – jak Nicolas Sarkozy, gdy był ministrem spraw wewnętrznych. Ale gubiła go korupcja i zepsute reguły politycznego działania. Ekspansja Frontu Narodowego skruszyła prawicę klasyczną, a akcja polityczna podjęta przez Emmanuela Macrona, gdy postanowił walczyć o prezydenturę, gruntownie osłabiła Partię Socjalistyczną.

Spośród znaczących sił politycznych tylko lider skrajnej lewicy Jean-Luc Mélenchon głosi ideę zniesienia V Republiki i skruszenia silnej pozycji prezydenta

Warto też wspomnieć, że francuska klasa polityczna nie wyjaśniła wyborcom racji pogłębienia integracji europejskiej, co w społeczeństwie przyzwyczajonym do dużej mocy suwerennego państwa oznaczać musiało utratę poczucia politycznej reprezentacji. Tzw. moment Maastricht wraca w analizach kryzysu reprezentacji politycznej we Francji – i to poza polem oddziaływania Marine Le Pen. Przypomniano ostatnio, że gaullista Philippe Séguin, główny oponent traktatu z Maastricht, prognozował, że radykalne pogłębienie integracji europejskiej otworzy drzwi przed partiami populistycznymi. Liberalny filozof Pierre Mannet przypominał, że państwo suwerenne jest warunkiem politycznej reprezentacji. Jeśli suwerenność ulega skokowej redukcji, słabnie poczucie reprezentacji obywateli na poziomie państwowym.

Rząd Michela Barniera, czyli jak upadają (post)gauliści

W istocie głęboki kryzys partii klasycznych otworzył pole dla ekspansji polityki populistycznej po obu stronach politycznej sceny. Jednak partie zyskujące na popularności – Zjednoczenie Narodowe i skrajna lewica – nie są zdolne do utworzenia rządu. Dlatego dziś Francja jest krajem bez politycznej większości, a bez tego czynnika nie może dobrze działać ustrój zakładający odpowiedzialność rządu przez parlamentem.

Marine Le Pen mogła skutecznie wraz ze skrajną lewicą doprowadzić do obalenia rządu Michela Barniera, ale nie była i nie jest w stanie stworzyć alternatywnej większości. Francja ma zatem kolejny rząd „prowizoryczny” kierowany przez François Bayrou, który od wielu lat deklaruje wolę przekroczenia podziału lewica–prawica. Można sądzić, że mamy do czynienia z koalicją nachylonych do centrum ugrupowań postgauliistów, socjalistów i zwolenników prezydenta Macrona. Tyle że akurat w rządzie Barniera mniejsze były wpływy postgaullistów. Kiedyś te rodziny ideowe były na tyle silnie, że mogły powołać do życia wielką koalicję na wzór niemiecki. Dziś są za słabe, by stworzyć stabilną mocną większość parlamentarną.

Kto chce upadku V Republiki i jakie to by miało skutki?

Dlatego odblokowanie ustroju mogą przynieść dopiero wybory prezydenckie w 2027 roku. Nastąpi to, jeśli nowy prezydent wygra wybory tak zdecydowanie, że następujące sześć tygodni później wybory do Zgromadzenia Narodowego dadzą większość popierającym go ugrupowaniom. A zatem kryzys polityczny będzie rozwiązany w ramach V Republiki, a nie poza nią.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron, anatomia upadku

Warto odnotować, że spośród znaczących sił politycznych tylko lider skrajnej lewicy Jean-Luc Mélenchon głosi ideę zniesienia V Republiki i skruszenia silnej pozycji prezydenta. Władza ludu miałaby być urzeczywistniana przez parlament i w nowych formach demokracji bezpośredniej. To wizja odpowiadająca tradycji jakobińskiej i destrukcyjna w skutkach. Urzeczywistnienie tego planu miałoby fatalne następstwa, ponieważ wprowadzenie demokracji parlamentarnej w czystej postaci skutkowałoby pełną niefunkcjonalnością systemu konstytucyjnego. Nawet osłabiony prezydent gwarantuje bowiem niezbędne minimum siły władzy wykonawczej i ciągłości polityki zagranicznej. W tym sensie konstrukcja zaprojektowana przez de Gaulle’a chroni Francję przed najgorszym scenariuszem powrotu do demokracji całkowicie pozbawionej stabilności i decyzyjności.

Kilka miesięcy temu Rada Stanu opublikowała wnikliwy raport dotyczący suwerenności państwa z surową diagnozą tego, co obniża potencjał kraju. Chodzi o gigantyczne zadłużenie finansów publicznych (dług publiczny blisko 115 proc. PKB), zmniejszającą się moc francuskiego przemysłu (odprzemysłowienie) i oczywiście kryzys demograficzny. Raport można traktować jako rzetelną analizę pisaną w logice odpowiedzialności państwowej. Czy tego typu raporty zainspirują odnowę polityki francuskiej? V Republika daje Francji narzędzia efektywnej polityki, ale to, czy będą dobrze użyte, zależy od jakości klasy politycznej i zdolności do przezwyciężania rzeczywistych słabości Francji.

Autor

Kazimierz M. Ujazdowski

Senator RP, profesor Uniwersytetu Łódzkiego. Kieruje Europejskim Centrum Badań Ustrojowych na tej uczelni

W reakcji na kryzys polityczny we Francji niektórzy ogłaszają koniec V Republiki ustanowionej przez Charles’a de Gaulle’a w 1958 roku. Jego dzieło konstytucyjne miałoby odejść do lamusa historii. Francja bez wątpienia znajduje się w ciężkim kryzysie politycznym, ale jego źródłem nie jest konstrukcja instytucjonalna V Republika, lecz słabość klasy politycznej i choroba sytemu partyjnego. Dlatego przezwyciężenie kryzysu będzie musiało odbyć się w ramach instytucjonalnych V Republiki, a nie poza nimi.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi się odelitarnić i odciąć od rządu, żeby wygrać
analizy
Donald Trump już wstrzymuje pierwszą wojnę. Chyba
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Bezpieczeństwo, Europo! Co to znaczy dla Polski?
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: „W tym roku Ukraina przestanie istnieć”, czyli jak Putin chce pokroić Europę
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie polityczno - społeczne
Poważne konsekwencje udzielenia gwarancji bezpieczeństwa premierowi Izraela
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego