Z obrad senackiej komisji do wyjaśnienia afery Pegasusa wyłania się obraz polskich służb starających się na wszelkie sposoby ukryć zakup oprogramowania do inwigilacji. Były i obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli przedstawili dokumenty dotyczące zarówno sposobu finansowania tego zakupu, jak i użycia w tym celu specjalnego pośrednika. Pieniądze na licencję tej szpiegowskiej cyberbroni zabrano z funduszu pomagającego ofiarom przestępstw, bo dzięki temu można było ukryć roszady w budżecie CBA przed posłami z Komisji Służb Specjalnych, a nawet przed szefem własnego rządu. Również zakup przez pośrednika, powiązaną z komunistyczną bezpieką spółkę Matic, był kolejnym krokiem utrudniającym wykrycie sprawy.
Jeden z izraelskich dziennikarzy śledczych zwrócił mi uwagę na wyjątkowość tej sytuacji: jeśli zakup był zgodny z prawem, dlaczego był tak kamuflowany? Czyżby chodziło o to, by o tym, jakim sprzętem dysponują służby, nie wiedziano nie tylko na opozycji, ale również w rządzącym obozie? Wtorkowa publikacja „Gazety Wyborczej”, która twierdzi, że Pegasusem inwigilowano byłego rzecznika PiS Adama Hofmana czy ministra skarbu w rządzie Beaty Szydło Dawida Jackiewicza, sprawia, że ta teza nie brzmi absurdalnie.
Czytaj więcej
Gdyby nie NIK, nie dowiedzielibyśmy się o zakupie systemu szpiegowskiego.
Wszystko to zaczyna coraz bardziej przypominać sagę o sycylijskiej mafii niż opowieść o uważanym do niedawna za wzór demokratycznej transformacji kraju w środku Europy. To z kolei może doprowadzić do dekompozycji obozu rządzącego, który dysponuje bardzo słabą większością. Czy rzeczywiście wszyscy posłowie popierający rząd będą chcieli oddawać życie za ministra od służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, jego zastępcę Macieja Wąsika czy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, bo wiele wskazuje na to, że to najwęższy krąg, który miał podejmować kluczowe decyzje w sprawie Pegasusa?
Czy to przypadkiem nie nadaktywność tego właśnie grona – czy to w sprawie rozpracowania pewnego znanego lekarza, czy też akcji specjalnej wymierzonej w Andrzeja Leppera – kosztowała PiS w 2007 r. utratę władzy? Czy PiS nie wyciągnął jeszcze lekcji z porażki sprzed półtorej dekady? Być może są dziś w obozie władzy osoby, które znacznie bardziej boją się wszechwładnego tria Kamiński–Wąsik–Ziobro niż opozycji. Które – właśnie wskutek tego – zdecydują się zostać sygnalistami i ujawnić nieprawidłowości, jakie miały miejsce w ostatnich latach.