We wtorek przed senacką komisją specjalną ds. Pegasusa stanął Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, jego poprzednik Krzysztof Kwiatkowski oraz Marek Bieńkowski, były dyrektor departamentu NIK, który odpowiadał za kontrolę zakupu „środków techniki operacyjnej” z Funduszu Sprawiedliwości. Ujawnili oni kulisy trzyletniej batalii o udowodnienie, że zakup Pegasusa był nielegalny, a osoby, które o tym zdecydowały, złamały dyscyplinę finansów publicznych. – Złamanie prawa przy zakupie Pegasusa nie ulega wątpliwości – mówił Kwiatkowski.
Kulisy zakupu
CBA, choć może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa, to otrzymało 25 mln zł z funduszu, na który wpływają pieniądze z sądowych nawiązek. Operacja odbyła się nie tylko wbrew prawu, ale i ukryta pod pozorem wydatkowania środków na „przeciwdziałanie przyczynom przestępczości”. Kwiatkowski i Bieńkowski na senackiej komisji opisali, jak ukrywano zakup. We wrześniu 2017 r. sejmowa Komisja Finansów Publicznych przegłosowała wniosek wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia – do „organizacji trzeciego sektora” został dodany katalog „instytucji z sektora finansów publicznych”, które będą mogły sięgnąć po środki z funduszu. Wiceminister nie powiedział, że wśród nich jest CBA, ani że chodzi o zakup systemu do inwigilacji dla tej służby. Nieświadoma niczego komisja zaakceptowała wniosek. Tego samego dnia ówczesny szef CBA Ernest Bejda złożył w Ministerstwie Sprawiedliwości wniosek o „przekazanie z Funduszu Sprawiedliwości uzgodnionej kwoty na działalność operacyjną CBA”. Dopiero w umowie na 25 mln zł między ministerstwem a CBA padła informacja o „zakupie środków techniki operacyjnej”.
Czytaj więcej
Afera Pegasusa zaczyna coraz bardziej przypominać sagę o sycylijskiej mafii niż opowieść o uważanym do niedawna za wzór demokratycznej transformacji kraju w środku Europy.
NIK wykrył sprawę przy standardowej kontroli Funduszu Sprawiedliwości, bo zakupu środków techniki operacyjnej nie może kontrolować. 30 maja 2018 r. Kolegium NIK odrzuciło wszystkie zastrzeżenia stron kwestionujące wyniki kontroli. Prezes Kwiatkowski zawiadomił rzecznika finansów publicznych przy KPRM o złamaniu dyscypliny (ten nie wszczął nawet postępowania wyjaśniającego). Rację NIK, dopiero po dwóch latach, przyznał wiceminister finansów Piotr Patkowski. Z drugiej strony umorzył postępowanie ze względu na „znikomą szkodliwość”. O zakupie Pegasusa nie wiedziała sejmowa Komisja do spraw Służb Specjalnych. – Gdyby nie kontrola NIK, nikt by się o tym zakupie nigdy nie dowiedział – przyznał Bieńkowski.
Dlaczego CBA kupiło go okrężną drogą, zamiast z tajnego funduszu operacyjnego? – Nie wiem. By zrobić to w ramach budżetu na przyszły rok, należałoby go zwiększyć, a to mitręga wielomiesięczna – mówił Bieńkowski.