Sektor HoReCa (hotele, restauracje, catering) najpierw najmocniej odczuł wpływ pandemii, a później najdłużej utrzymywanymi ograniczenia w pracy restauracji i punktów gastronomicznych. W efekcie kondycja branży jest kiepska, a teraz jeszcze dochodzą ograniczenia wydatków konsumenckich z powodu rosnących cen.
Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK wynika, że aktualne zobowiązania branży wynoszą już ponad 1,8 mld zł — to wzrost o blisko 45 mln zł. Najgorzej radzi sobie gastronomia.
Czytaj więcej
Rosnące ceny pizzy, pierogów i burgerów powodują, że coraz więcej osób zamiast w barach szuka ich na sklepowej półce i przygotowuje w domu. Tylko w Biedronce ich sprzedaż urosła o 20 proc.
- Inflacja nie tylko powoduje zubożenie gospodarstw domowych, a więc poszukiwanie oszczędności w wydatkach, w tym na wyjazdy czy jedzenie poza domem, ale i istotną presję płacową, tym silniejszą, że cała HoReCa, w związku z przebranżowieniem się wielu pracowników podczas pandemii, odczuła ogromne niedobory kadrowe – zwraca uwagę prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Według danych GUS, na koniec 2021 r. notowano największy w skali roku wzrost liczby wolnych miejsc pracy właśnie w firmach zajmujących się zakwaterowaniem i gastronomią. Trend ten utrzymywał się niemal do końca pierwszego kwartału 2022 roku. Dopiero drugi kwartał br. przyniósł zmianę i zmniejszenie zapotrzebowania na nowych pracowników nieco o ponad 10 proc. (dział sekcji w ogólnej liczbie wolnych miejsc pracy wynosił 3,2 proc.). To efekt napływu znacznej liczby uchodźców z Ukrainy, którzy znaleźli zatrudnienie w restauracjach, hotelach, kawiarniach i cateringach, chwilowo niwelując problem deficytu pracowników w branży.