– Tego, że wszystkie środki z programu dla firm zostaną rozdzielone, można się było spodziewać. Nie ma takiego budżetu, którego nie wykorzystaliby przedsiębiorcy – mówi „Rz" Paweł Tynel, dyrektor w EY. Podział 10,1 mld euro zajął urzędnikom 7,5 roku. De facto trwał o rok krócej, bo pierwsze konkursy dla firm wystartowały w 2008 r.
Bezpieczna ?alternatywa
Kontrakty podpisane m.in. z firmami i instytucjami otoczenia biznesu przekroczyły już 100 proc. dostępnych pieniędzy. Do 13 czerwca br. zawarto je na 101,5 proc. puli i wskaźnik ten do końca miesiąca jeszcze wzrośnie, bo wzorem lat 2004–2006 resort infrastruktury i rozwoju zgodził się na podpisanie umów na nieco wyższą kwotę, aby zabezpieczyć się przed oszczędnościami podczas realizacji projektów, wahaniami kursu euro do złotego i ewentualnym kwestionowaniem niektórych wydatków przez Komisję Europejską.
Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego, eksperta BCC, byłego wiceministra rozwoju, to właściwe podejście, które zapewni wykorzystanie pieniędzy, jeśli Bruksela nie uzna części wydatków lub w ostatniej chwili pojawią się wolne środki.
Paweł Tynel zwraca jednak uwagę, że podział pieniędzy (umowy) to jedno, a ich wydanie to drugie. Dotychczas z 36,6 mld zł środków unijnych do Brukseli wysłano faktury na 26,3 mld zł. Oznacza to że przez najbliższe półtora roku trzeba jeszcze wydać 10 mld zł.
– Może to być trudne, zwłaszcza że wciąż prowadzimy z Brukselą rozmowy o akceptacji przez nią części największych projektów firm. Do tego wolno posuwa się budowa e-administracji – zauważa ekspert EY.