Procedury opiniowania kandydatów na komisarzy w Parlamencie Europejskim są już zaawansowane. Do czwartku przesłuchano 20 kandydatów, ostatnich 6 eurodeputowani będą gościć we wtorek 12 listopada. Na razie wszyscy, poza Węgrem Olivérem Varhelyim, zostali pozytywnie zaopiniowani przez poszczególnie komisje parlamentarne. Węgier, który obecnie jest komisarzem ds. rozszerzenia, w kolejnej KE miałby zajmować się zdrowiem, był dobrze przygotowany do przesłuchania. Ale fakt, że stoi za nim Viktor Orbán, powoduje oczywiście niechęć większości europosłów. Nie dostał więc od razu zielonego światła, tylko został poproszony o udzielenie dodatkowych wyjaśnień na piśmie. Jeśli to nie wystarczy, Węgry zostaną poproszone o wskazanie innego kandydata.
Nowa KE może 1 grudnia
Procedura zatwierdzania nowej Komisji Europejskiej jest już na ostatniej prostej. Potrzebna jest jeszcze zgoda PE dla całego kolegium komisarzy wyrażona w głosowaniu na sesji plenarnej. PE nie może odrzucić pojedynczych nazwisk, ale poszczególne komisje parlamentarne głosami aż 2/3 swoich członków muszą wydać rekomendacje dla poszczególnych komisarzy. I jeśli któryś z kandydatów ich nie uzyska, to oznacza, że przepaść może cała Komisja Europejska. Dlatego w toku tej procedury dokonuje się szybkiej zamiany kandydata. Jeśli żaden z kandydatów nie zostanie zakwestionowany, to nowa KE zacznie urzędowanie 1 grudnia. W przypadku zamiany jednego czy dwóch kandydatów, termin 1 grudnia też może być realny, pod warunkiem że szybko zostanie przedstawiony i przesłuchany nowy kandydat.
Polski kandydat dobrze przygotowany
Przesłuchanie Piotra Serafina od strony merytorycznej przebiegło gładko. Dla osób pamiętających przesłuchanie Janusza Wojciechowskiego sprzed pięciu lat był to duży kontrast: kandydat PiS na komisarza ds. rolnictwa miał wtedy problem zarówno z wyrażaniem swoich myśli po angielsku (choć mógł mówić po polsku), jak też wykazał się słabą znajomością tematu. Ostatecznie potrzebne było wtedy drugie przesłuchanie. Tym razem polski kandydat na komisarza pokazał, że jest świetnie przygotowany od strony merytorycznej, co nie powinno dziwić. Był urzędnikiem w polskiej administracji, sekretarzem stanu ds. europejskich, zastępcą szefa gabinetu komisarza UE ds. budżetu (Janusza Lewandowskiego), wreszcie szefem gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Jako kandydat przedstawiony przez Donalda Tuska, który dla większości parlamentarnej jest symbolem powrotu Polski do głównego unijnego nurtu, mógł też liczyć na sympatię przedstawicieli głównych partii w PE.
Czytaj więcej
Ursula von der Leyen szykuje niekorzystną dla Polski rewolucję budżetową — dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Będzie się musiał z nią zmierzyć polski komisarz.
Wyzwaniem były głównie pytania dotyczące planowanej reformy unijnego budżetu, o której jako pierwsza informowała „Rzeczpospolita” 5 października. Mowa o wewnętrznej prezentacji przygotowanej na zlecenie Ursuli von der Leyen, która sugeruje demontaż polityki regionalnej. Według tego pomysłu 530 obecnie działających programów (w tym 398 dotyczących polityki spójności) miałoby zostać zastąpione 27 narodowymi programami operacyjnymi. W każdym takim programie byłyby wszystkie wydatki do tej pory składające się na politykę spójności i politykę rolną, w tym nawet dopłaty dla rolników. I byłyby one tworzone na poziomie centralnym, pieniądze byłyby przyznawane przez Brukselę za uzgodnione z nią reformy.