Nie żyje Alain Delon. Francuskie kino straciło swoją legendę (WIDEO)

Bohater filmów Viscontiego i Antonioniego, wielki francuski gwiazdor lat 60. i 70. wcielający się w policjantów i gangsterów, miał 88 lat

Publikacja: 18.08.2024 11:44

Alain Delon

Alain Delon

Foto: AFP

Wzdychało do niego kilka pokoleń kobiet. Ale w ostatnich latach nie miał dobrej prasy. Nie pasował do nowych czasów. Kiedy pięć lat temu festiwal canneński uhonorował go Złotą Palmą za całokształt twórczości, rozpętała się burza. Ikona francuskiego kina nie poszła z duchem czasu, prezentując w ostatnich latach bardzo seksistowskie, homofobiczne i antysemickie opinie. Swoją dezaprobatę dla canneńskiej nagrody wyraziły więc działaczki ruchu Osez le Feminisme. Amerykańska organizacja Women and Hollywood przypomniała o wywiadach, w których wypowiadał się o kobietach z dużym lekceważeniem. Przypominano, że w rozmowie telewizyjnej w 2015 roku powiedział, że nie obchodzą go małżeństwa jednopłciowe, ale kategorycznie sprzeciwia się, by takie pary miały prawo adoptowania dzieci. Wypominano mu również deklarowaną sympatię dla ultraprawicowej partii Marine Le Pen i trwającą lata przyjaźń z Jeanem-Marie Le Penem. 

On sam protestował, by jego zawodowe sukcesy łączyć z ocenami jego poglądów. 

— Moja kariera należy do wszystkich. Moje życie należy tylko do mnie – powiedział w wywiadzie dla „Nice Matin”. 

Alain Delon nie żyje. Był gwiazdą francuskiego kina

Z życia zawodowego zresztą się wycofał. Mówił, że jego reżyserzy nie żyją. Wynieśli się też z tego świata jego ekranowi partnerzy: mistrz Jean Gabin, przyjaciele Jean-Pierre Cassel, Jean-Claude Brialy, Jean-Louis Trintignant, Jean-Paul Belmondo. Jego przyjaciółka Jeanne Moreau...  

Delon był jedną z legend francuskiego kina. Połowa Francuzek, zapytana o mężczyznę swoich marzeń, przez całe dziesięciolecia odpowiadała „Delon”. Bo to oznaczało dobre maniery, uprzejmość, no i tę niezwykłą urodę. 

Czytaj więcej

Rekomendacje filmowe: Od superprodukcji do filmu nominowanego do Oscara

Urodził się 8 listopada 1935 roku w Sceaux pod Paryżem, a jego rodzice rozeszli się, kiedy miał cztery lata. Założyli nowe domy, mieli kolejne dzieci. Jak mówił sam Delon - „pozbyli się” go. Miał 4 lata, gdy stał się niemal społeczną sierotą. Trafił do znajomych swoich rodziców, którzy stali się jego rodziną zastępczą. Okazali się wspaniałymi ludźmi, kochał ich, był im zawsze wdzięczny. 

Alain Delon. Od kelnera do gwiazdy

Rzucił szkołę jako nastolatek. Miał 17 lat, gdy zaciągnął się do marynarki wojennej. Był nieletni, ale rodzice podpisali zgodę. Trafił na wojnę do Indochin. Wrócił do Paryża w 1956 roku jako inny człowiek. W wojsku nauczył się dyscypliny i szacunku do szefów. 

Pracował jako roznosiciel mleka i kelner. W kafejce przy Champs-Elysees na pięknego chłopca zwróciła uwagę aktorka Brigitte Auber. Zabrała go ze sobą na festiwal filmowy w Cannes. I tak się zaczęło. Jego pierwszym filmem był „Gdy miesza się kobieta” Yvesa Allegreta, a pierwszą radę dała mu oczywiście Auber: „Nie graj. Bądź sobą”. Był rok 1957. Zaraz przyszły następne role, a wielki talent Delona ujawnił się w obrazie „W pełnym słońcu” Rene Clementa. Zagrał tam chłopaka, którego amerykański milioner wynajmuje, by sprowadził z Europy jego syna-utracjusza. Tak zaczęła się jego wielka kariera.

- Moje aktorskie życie składa się z sześciu ważnych rozdziałów. Te rozdziały nazywają się: Rene Clement, Luchino Visconti, Michelangelo Antonioni, Joseph Losey, Jean-Pierre Melville i Bertrand Blier - powiedział w jednym z wywiadów.

Czytaj więcej

Największe kino plenerowe w Polsce trwa do 7-go września!

Zagrał w jednym z najciekawszych obrazów włoskiego neorealizmu „Rocco i jego bracia” Viscontiego. Był tam Sycylijczykiem, który razem z rodziną przenosi się do Mediolanu, aby uciec przed nędzą i głodem. Ale poświęca się próbując ratować brata, spłacając jego długi. Potem Visconti obsadził go też w nakręconym według Lampeduzy „Lamparcie”. Inny mistrz włoskiego kina — Michelangelo Antonioni zaoferował mu rolę w „Zaćmieniu”. Za tę kreację Delon dostał nagrodę w Cannes. 

Ale po tych niezwykłych, artystycznych doświadczeniach Delon nie poszedł w stronę wielkiego aktorstwa. Jego rodacy chcieli go widzieć głównie jako pięknego mężczyznę, bohatera „Czarnego Tulipana” Christiana Jacquesa. Potem stał się gwiazdą filmów spod znaku czarnego kina. 

— Sensacja to gatunek, który przetrwał wszystkie epoki i wszystkie mody. Dlatego go lubię. To prawdziwe kino – mówił. 

Na przełomie lat 60.i 70. Delon stał się gwiazdą filmów gangsterskich i kryminalnych. „Klan Sycylijczyków”, „Samuraj”, „Borsalino”, „Glina”, „W kręgu zła”, „Flic Story”, „Śmierć człowieka skorumpowanego”. Te tytuły określiły na całe lata jego emploi. W obrazie „W kręgu zła” był okrutnym recydywistą, który zaraz po wyjściu z więzienia z zimną krwią przygotowuje kolejny skok. W zrealizowanym w 1967 roku „Samuraju” Jeana-Pierre’a Melville’a wcielił się w zawodowego mordercę, którego mocodawcy chcą się pozbyć. W „Borsalino” zagrał drobnego przestępcę, który w latach 30. XX wieku, staje się królem Marsylii. Zyskał gwiazdorską sławę, a kobiety za nim szalały.

Alain Delon – ulubieniec kilku pokoleń pań

— Nikt w kinie nie chce oglądać innego Delona — powiedział kiedyś w wywiadzie. — Delon to uwodziciel, gangster albo policjant. Mają go ranić wystrzały z pistoletów. Nikt nie chce dostrzec w nim człowieka zranionego zdradą przyjaciela, podłością, odejściem ukochanej.

A jednak uciekał ku filmom ambitniejszym, takim jak obrazy Loseya „Zabójstwo Trockiego” i „Mr Klein”. W latach 80. stworzył interesującą kreację starzejącego się, samotnego homoseksualisty w „Miłości Swanna” Volkera Schloendorffa, potem zagrał bezbronnego safandułę w „Naszej historii” Bertranda Bliera, a wreszcie zaśmiał się sam z siebie w „Powrocie Casanovy”. Tam był już tylko starym bawidamkiem — podstarzałym, utytym, budzącym politowanie lowelasem z dwoma podbródkami.

Czytaj więcej

Nominowany do Oscara "Ja, kapitan" z premierą w Polsce. Droga przez piekło

Delon był ulubieńcem kilku pokoleń pań. Sam miał wiele romansów, o których rozpisywała się prasa. Jego pierwszą wielką miłością była Romy Schneider. Miała wtedy 20 lat i była opromieniona sławą po rolach cesarzowej Sisi, on był początkującym aktorem. Ale ich związek był burzliwy, rozstali się. Delon zostawił w mieszkaniu Romy bukiet czerwonych róż, a wkrótce potem zaręczył się z Natalie Barthelemy. Odbył się ślub, urodził się syn Delona — Anthony. Ale i ten związek okazał się nieudany. Po czterech latach małżeństwa Delon i Nathalie rozwiedli się. 15 lat Delon spędził z Mireille Darc, potem w prasie można było przeczytać o jego związkach z Valerie Kaprisky, Brigitte Nielsen Anne Parillaud. Zresztą w wyrozumiałej Francji nikogo ten styl życia gwiazdy nie raził. Sam Delon mówił: Mam paskudny charakter, to prawda. Ale przynajmniej go mam! Ludzie czują sympatię do człowieka, jeśli widzą, że jest on wolny.

W 1987 roku Delon zakochał się w młodej, holenderskiej modelce Rosalie van Breemen. Urodziło się dwoje dzieci — córka Anouchka i syn Alain juniora, który też został aktorem.

Delon zawsze szukał dla siebie miejsca innego niż tylko przed kamerą. Założył firmę produkcyjną i od połowy lat 60. sam współprodukował wiele ze swoich filmów. „Romantyczny kochanek” potrafił też zabezpieczyć swoje interesy finansowe. Pod koniec lat 70. stworzył firmę perfumeryjną „Alain Delon Diffusion”, w 1983 roku jej hitem stały się perfumy „Le temps d’aimer” („Czas kochania”). Wprowadził na rynek kilka gatunków win i szampana. Wykupił część akcji ekskluzywnej fabryki samochodów sportowych Lamborghini, miał stajnię koni wyścigowych i przedsiębiorstwo czarterowe helikopterów. 

Delon skończył swoją „naukową” karierę w wieku 15 lat, ale twierdził, że wszystkiego nauczyło go życie, świat, spotkania z ludźmi. Został np. wyrafinowanym kolekcjonerem sztuki. Kochał impresjonistów, fowistów i ekspresjonistów niemieckich. Miał w swojej kolekcji obrazy Degasa, Delacroix, Theodore’a Géricault, Jean Baptiste Camille’a Corota, sztychy Durera. 

Nie chciał starzeć się na oczach widzów, w filmach, które jemu samemu się nie podobają. W nowym wieku pojawiał się na ekranie sporadycznie.

— Mam trudności z chodzeniem, dużo śpię i jestem smakoszem — wyznawał. Zdobył w życiu bardzo wiele. Był pogodzony z odchodzeniem. Zresztą nie lubił współczesnych czasów, bo „wszystko w nich nie tak. Za mało szacunku, za dużo agresji. Liczą się tylko pieniądze”. 

Delon zmarł w swoim domu w podparyskim Douchy 18 sierpnia 2024. Miał 88 lat. 

Wzdychało do niego kilka pokoleń kobiet. Ale w ostatnich latach nie miał dobrej prasy. Nie pasował do nowych czasów. Kiedy pięć lat temu festiwal canneński uhonorował go Złotą Palmą za całokształt twórczości, rozpętała się burza. Ikona francuskiego kina nie poszła z duchem czasu, prezentując w ostatnich latach bardzo seksistowskie, homofobiczne i antysemickie opinie. Swoją dezaprobatę dla canneńskiej nagrody wyraziły więc działaczki ruchu Osez le Feminisme. Amerykańska organizacja Women and Hollywood przypomniała o wywiadach, w których wypowiadał się o kobietach z dużym lekceważeniem. Przypominano, że w rozmowie telewizyjnej w 2015 roku powiedział, że nie obchodzą go małżeństwa jednopłciowe, ale kategorycznie sprzeciwia się, by takie pary miały prawo adoptowania dzieci. Wypominano mu również deklarowaną sympatię dla ultraprawicowej partii Marine Le Pen i trwającą lata przyjaźń z Jeanem-Marie Le Penem. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje James Earl Jones. Aktor, który dał głos Darthowi Vaderowi
Film
Festiwal w Wenecji zakończony. O czym krzyczą artyści
Film
Złoty Lew dla „W pokoju obok” Pedro Almodóvara. Tragedia nagrodzonej za rolę kobiecą Nicole Kidman
Film
Michael Keaton wraca do prawdziwego nazwiska. Jak nazywa się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe: Tim Burton i Yorgos Lanthimos – dwaj mocarze dzisiejszego kina
Film
Wenecja 2024: Zbrodnie dyktatury i resentymenty