KOMENTARZ: Fiskalny kij wygarbuje skórę

Publikacja: 12.10.2012 09:56

Dawno już nie odwiedzałem posiedzeń Sejmu, ani sejmowych komisji, więc zapomniałem, jak tam może być śmiesznie. We wtorek, kiedy UKE przedstawiało informację o planach zmian w wysokości opłat za częstotliwości radiowe (głównie do nadawania TV), było śmiesznie. Tym bardziej, że w sali posiedzeń zainstalowały się trzy, czy cztery kamery telewizyjne, więc niektórzy posłowie nie prowadzili legislacyjnej dyskusji, tylko audycję wyborczą.

No, ale akurat - powtórzone sześć razy w jednej wypowiedzi - pytanie posła Krzysztofa Tchórzewskiego: "Po co wysokie maksymalne progi opłat za częstotliwości radiowe, skoro rząd nie ma zamiaru podnosić tych opłat" wydaje się słusznie postawione. I powinno dać wszystkim do myślenia.

Obciążenie branży telekomunikacyjnej większości posłów nie interesuje, bo to nie telekomunikacja organizuje programy publicystyczne, debaty, czy wywiady - podstawowe wszak narzędzia o głosy wyborców. W tym jednak wypadku interes telekomów i interes nadawców TV jest zbieżny, bo obu tym grupom grożą podwyżki opłat za dysponowanie częstotliwościami.

Że rząd będzie się starał wydusić, ile można - trudno wątpić. Już tylko konwersja cyfrowa nadawania telewizyjnego ma podnieść przychody za częstotliwości radiowe. Pojawić się mają dodatkowe opłaty za prolongaty praw. Budżety państw były, są i będą nienasycone. Zawsze i wszędzie. Dlaczego nasz ma być inny? Dyskutowana luka między stawkami opłat w projekcie rozporządzenia - rzekomo realnymi -  i w projekcie ustawy - rzekomo czysto hipotetycznymi - będzie straszyć, jak smocza paszcza jeszcze przez wiele lat. O ile projekt przejdzie.

W tym wszystkim mniej irytują fiskalne apetyty rządu, bo rozumiem potrzeby budżetu i szanuję chęć zrównoważenia tegoż. Bardziej irytuje przekonywanie, że tych apetytów w ogóle nie ma, bo to zakrawa na tanią propagandę skierowaną do mało rozgarniętego odbiorcy.

Dawno już nie odwiedzałem posiedzeń Sejmu, ani sejmowych komisji, więc zapomniałem, jak tam może być śmiesznie. We wtorek, kiedy UKE przedstawiało informację o planach zmian w wysokości opłat za częstotliwości radiowe (głównie do nadawania TV), było śmiesznie. Tym bardziej, że w sali posiedzeń zainstalowały się trzy, czy cztery kamery telewizyjne, więc niektórzy posłowie nie prowadzili legislacyjnej dyskusji, tylko audycję wyborczą.

No, ale akurat - powtórzone sześć razy w jednej wypowiedzi - pytanie posła Krzysztofa Tchórzewskiego: "Po co wysokie maksymalne progi opłat za częstotliwości radiowe, skoro rząd nie ma zamiaru podnosić tych opłat" wydaje się słusznie postawione. I powinno dać wszystkim do myślenia.

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego