Kopalnie wydają miliony na naprawę szkód górniczych

Spółki węglowe i KGHM wydadzą w tym roku na naprawę szkód górniczych ok. 400 mln zł

Publikacja: 22.08.2011 02:18

Bytom – Karb ul. Techniczna. Wykwaterowanie mieszkańców z domów grożących zawaleniem na skutek szkód

Bytom – Karb ul. Techniczna. Wykwaterowanie mieszkańców z domów grożących zawaleniem na skutek szkód górniczych spowodowaną działalnością kopalni Bobrek Centrum.

Foto: Fotorzepa, Magdalena Jodłowska Magdalena Jodłowska

W ostatnią sobotę w Zakładach Górniczych Lubin (woj. dolnośląskie) należących do KGHM doszło do dwóch silnych wstrząsów. W ich wyniku zostały ranne cztery osoby, a uszkodzeniom uległy cztery budynki we wsi Żelazny Most. Ich mieszkańcy (pięć osób) musieli je opuścić.

Do podobnych uszkodzeń domów doszło wcześniej w Bytomiu.

– To paranoja i tragedia – mówi 36-letnia Iwona Wróbel, samotna matka z szóstką dzieci z ul. Pocztowej. Musiała spakować dobytek w ciągu 24 godzin, dwa psy oddać do schroniska. – Meble wrzucili mi na ciężarówkę, jak leciało, wszystko poniszczone – załamuje ręce. Od prawie miesiąca mieszka w hotelu robotniczym na 15 mkw. – Śpimy jeden na drugim, kuchnia jedna na trzy piętra, pralki nie mamy – wzdycha. Zaproponowano jej dwa zamienne mieszkania. – Z grzybem, po spaleniu, nie mogliśmy tam zamieszkać – mówi.

Z budynków przy ulicy Pocztowej, Technicznej i Falistej w bytomskiej dzielnicy Karb do 18 sierpnia ewakuowano łącznie 162 osoby. Ale mieszkania musi opuścić kolejnych 400. W hotelach nie ma już miejsc, gmina szuka zakwaterowania dla wysiedleńców w ościennych Rudzie Śląskiej i Chorzowie. Część wyprowadziła się do rodzin, inni szukają mieszkań na wynajem.

Oprócz budynków mieszkalnych zniszczone zostały m.in. przedszkole i wiadukt na drodze krajowej nr 94. Żadne ze zniszczonych zabudowań nie nadaje się do zamieszkania. Wszystkie będą zburzone.

W ostatnich tygodniach Karb obniżył się o 3 m. Węgiel wydobywa pod nim na tzw. zawał (tzn. nie wypełnia pozostałej po wydobyciu dziury żadnym materiałem) kopalnia Bobrek-Centrum (należy do Kompanii Węglowej). Wyższy Urząd Górniczy skontrolował ją i uznał, że przy obecnej eksploatacji nie poczyniono błędów. Powołano jednak zespół, który ma ocenić do września, jaka będzie przyszłość kopalni. A gra toczy się o 12 mln ton dobrego węgla (tyle liczy ta część złóż kopalni).

– WUG nie wskaże błędów Kompanii, bo to on zatwierdza warunki eksploatacji, musiałby więc przyznać się do błędu – mówi „Rz" osoba z branży.

Problem dla miasta zostaje

Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, zapewnia, że spółka nie uchyla się od odpowiedzialności. Przygotowała 100 mieszkań w Bytomiu i okolicy (część gotowych do zamieszkania, część do remontu).

– Jeśli zniszczony dom jest prywatny, zawieramy ugodę z właścicielem, ale w Karbiu większość to mieszkania komunalne, więc musimy to załatwić z gminą – tłumaczy Madej. – Zaproponowaliśmy wykup zniszczonych terenów i budynków, ale za te pieniądze gmina musi się postarać o mieszkania. Teraz płacimy 1000 zł na wynajem mieszkania, a gdy ktoś przenosi się do rodziny, dajemy 200 zł dodatku mieszkaniowego. Poza tym 40 rodzin już dostało po 2000 zł zapomogi – wylicza. 22 sierpnia na kolonie nad Jezioro Żywieckie kompania wysyła 40 dzieci z Karbia.

Jednak problem dla miasta zostaje. Bo to ono musi znaleźć lokale zastępcze. – Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy węgiel wydobywa spółka Skarbu Państwa, koncesję na wydobycie wydaje minister środowiska, a z konsekwencjami musi się zmagać gmina – mówi „Rz" Piotr Koj, prezydent Bytomia.

Ale zdaniem prezydenta nie można patrzeć na Bytom jak na „walące się" miasto. – Niebawem na terenie byłej kopalni Szombierki powstanie pole golfowe i zabudowa mieszkalna, a na terenie byłej kopalni Rozbark centrum tańca – mówi.

Ile kto dostanie

Zgodnie z prawem kopalnie muszą zapłacić za szkody górnicze lub je naprawić na własny koszt. Spółki górnicze, węglowe i miedziowy KGHM wydadzą w tym roku na naprawę szkód ok. 400 mln zł – wyliczyła „Rz".

Ponad połowa przypada na Kompanię Węglową – największą spółkę węglową w UE. Ale zaplanowana przez nią na ten cel kwota 253 mln zł może nie wystarczyć po tym, co się stało w Bytomiu. Chociaż, jak zaznacza Madej, do tej pory szkody w Bytomiu nie kosztowały najwięcej. – Za trzy lata to 32 mln zł. Najwięcej płacimy w Rudzie Śląskiej (Halemba-Wirek, Bielszowice, Pokój – red.), tylko w 2010 r. było to 48,6 mln zł – wylicza.

– Nasze kopalnie w znacznej części prowadzą wydobycie pod terenami mocno zurbanizowanymi – zaznacza Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego fedrującego pod stolicą Śląska. – Wymaga to wielu działań zabezpieczających. Mimo to może występować zjawisko osiadania terenu skutkujące szkodami. Niekiedy trzeba podjąć decyzję, która jest wbrew interesowi kopalni. Rok temu wstrzymaliśmy wydobycie węgla pod Wzgórzem Wandy, gdzie usytuowane są zbiorniki wody służącej do zaopatrywania części aglomeracji. Zrobiliśmy to mimo pozytywnej opinii dotyczącej prowadzenia eksploatacji górniczej. Pod ziemią pozostało ok. 300 tys. ton węgla bardzo dobrej jakości.

Problemu z płaceniem za szkody nie ma tylko Bogdanka. – Taka nasza specyfika, wydobywamy pod niezurbanizowanym terenem – tłumaczy Tomasz Zięba, rzecznik spółki Lubelski Węgiel Bogdanka.

Trudne partnerstwo

Prezes Katowickiego Holdingu Węglowego przyznaje, że wie, iż kopalnie to trudny partner dla gmin, dlatego najważniejszy jest kompromis. – Nie ma podziału na „my – oni". Jesteśmy tu razem i razem musimy sobie radzić z naszymi sprawami – uważa Łój.

Podobnego zdania są przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Choć jej nakłady na likwidację szkód rosną, spółka płaci bez zająknięcia. Wydobywa bowiem najdroższy węgiel na świecie – koksowy.

Współpracę z KGHM z kolei dobrze ocenia Stanisława Bocian, wiceburmistrz Polkowic. – Słyszymy czasem od mieszkańców, że procedury długo trwają, ale to normalne – dodaje.

– Działalność kopalń KGHM nie powoduje konieczności wykwaterowywania mieszkańców – mówi „Rz" Dariusz Wyborski, rzecznik miedziowego giganta. I zaznacza: – Poziom szkodliwości działalności górniczej jest ponaddziesięciokrotnie niższy od średniej kopalń węglowych.

Są sytuacje, kiedy mieszkańcy wyrozumiale patrzą na skutki działalności kopalni. Henryk Hajduk, wiceburmistrz gminy Rydułtowy, przyznaje, że gmina żyje od wstrząsu do wstrząsu. Węgiel wydobywa kopalnia Rydułtowy-Anna (należy do Kompanii Węglowej). Szkody w Rydułtowach to przede wszystkim pęknięcia na ścianach, usuwane na bieżąco. Ale kopalnia to największy pracodawca w gminie. – I dlatego mieszkańcy starają się z tym żyć. W kompromisie, coś za coś – tłumaczy Hajduk.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorek k.baca@rp.pl, i.kacprzak@rp.pl

W ostatnią sobotę w Zakładach Górniczych Lubin (woj. dolnośląskie) należących do KGHM doszło do dwóch silnych wstrząsów. W ich wyniku zostały ranne cztery osoby, a uszkodzeniom uległy cztery budynki we wsi Żelazny Most. Ich mieszkańcy (pięć osób) musieli je opuścić.

Do podobnych uszkodzeń domów doszło wcześniej w Bytomiu.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź
Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG
Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”