- Specjalnie wzmocniona konstrukcja pojazdu, okazała się bardzo stabilna, a podczas prowadzenia ognia musiała wytrzymywać olbrzymie przeciążenia - mówi z uznaniem Andrzej Kiński, szef pisma Nowa Technika Wojskowa, który z fabrycznymi ekspertami i dowódcami artylerii obserwował czwartkowe testy.
Nowa broń odpowiada na zapotrzebowanie armii na mobilne, lekkie artyleryjskie systemy o potężnej sile ognia, które można będzie transportować na pokładach samolotów C130 herkules.
Kryl, lekki jest tylko z nazwy – waży ok.18 ton - przemieszcza się na kołowym podwoziu specjalnie skonstruowanym w należącym do grupy HSW, Jelczu. Konstruktorzy huty zaprojektowali je tak aby mogło znosić przeciążenia powstające przy wystrzałach 155 mm działa Atmos, produkcji izraelskiego Elbitu.
Precyzyjne trafienia
- Możliwości balistyczne Kryla, w niczym nie ustępują armato-haubicom Krab, posadowionym na znacznie masywniejszych podwoziach gąsienicowych – twierdzi Kiński.
Cała elektronika, w tym systemy kierowania ogniem, środki łączności i komunikacji wewnętrznej to wkład ożarowskiej grupy WB Electronics, badaczy Wojskowej Akademii Technicznej i inżynierów Wojskowych Zakładów Łączności z Czernicy. Mają stanowić modelowe rozwiązanie wykorzystywane także w innych systemach broni artyleryjskiej w przyszłości.