30 procent wielkości sprzedaży Coca-Coli w Europie stanowią napoje o zerowej lub obniżonej kaloryczności
Świetlanej przyszłości przed napojami ze stewią nie widzi także Adam Bogacz, prezes firmy AKB Consulting zajmującej się branżą napojową. – Stewia miała być zbawieniem dla rynku napojów, ale na razie udział produktów, które ją zawierają – nawet w krajach rozwiniętych – jest mała – mówi Adam Bogacz.
W sumie na produkty light przypada na razie zalewie kilka procent polskiego rynku napojów. Firma badawcza Euromonitor International szacuje, że w tym roku Polacy wydadzą na napoje dietetyczne, czyli o obniżonej zawartości cukru, ok. 580 mln zł, o niemal 40 mln zł więcej niż rok temu. A do 2017 roku wartość tego rynku ma zwiększyć się do ponad 678 mln zł.
– Kategoria produktów niskokalorycznych, w tym napojów z dodatkiem stewii, jest niezwykle perspektywiczna – uważa Paulina Włodarska-Grodzińska. – Coraz większa grupa konsumentów zwraca bowiem uwagę nie tylko na smak i charakter marki, ale także na wartość energetyczną produktu i aspekt zdrowotny.
Stabilnego rozwoju rynku napojów light w Polsce spodziewa się natomiast Patrycja Giurko z Hoop Polska. Jej zdaniem wzrost ich sprzedaży może w najbliższym czasie sięgać 1–2 proc. rocznie.
Mają mniej kalorii, ale więcej słodyczy
Stewia to niepozorna roślina z rodziny astrowatych wywodząca się z Brazylii i Paragwaju. Jej właściwości medyczne znane były miejscowym ludom od ponad 1500 lat. Jednak dopiero w XVI w. hiszpański botanik Pedro Jaime Esteve zainteresował się jej zastosowaniem, a słodki smak opisał w 1899 r. Szwajcar Moises Santiago Bertoni. Przez dłuższy czas możliwe zastosowania tej rośliny (której łacińska nazwa to Stevia rebaudiana Bertoni) pozostawały niedoceniane. Wiadomo było jednak, że substancje nadające jej smak – stewiozyd i rebaudiozyd – są nawet 300–400 razy słodsze od sacharozy. Dopiero w latach 70. XX wieku, gdy pojawiły się pierwsze informacje o rakotwórczym działaniu niektórych słodzików, zainteresowano się naturalną słodyczą stewii. W Japonii zaczęto z niej korzystać już w 1970 r. (także jako dodatku do napojów gazowanych). W USA do użytku dopuszczono stewię dopiero w 2008 r., a w Unii Europejskiej – w 2011 roku. Jako środek słodzący stewia wydaje się wprost idealna. Ma niską kaloryczność (prawie nie jest wchłaniana z przewodu pokarmowego), dzięki czemu pomaga w utrzymaniu zdrowej diety. Mogą ją też bezpiecznie stosować osoby z cukrzycą. Przeprowadzone w 2009 r. analizy wskazują, że może mieć ona działanie obniżające ciśnienie krwi, przeciwzapalne i przeciwnowotworowe. Zwiększa też wrażliwość na insulinę i działa przeciwpróchniczo. Z tego powodu stewia szybko wypiera z rynku inne substancje słodzące – np. w Japonii stanowi już ok. 40 proc. rynku słodzików. Tym bardziej że potencjalny wpływ sztucznych środków słodzących na zdrowie ludzi wciąż budzi wątpliwości. Badania na zwierzętach sacharyny (E954) prowadzone w połowie lat 70. wskazywały, że może być ona rakotwórcza. Przez pewien czas wstrzymano nawet sprzedaż tej substancji. Obecnie uważa się, że badania przeprowadzono nierzetelnie, a ich wyniki nie powinny być automatycznie przenoszone na ludzi. Podobnie było z aspartamem (E951) sprzedawanym pod wieloma markami w postaci tabletek, które można stosować zamiast cukru, a także jako składnik w napojach czy gumach do żucia. Badania na szczurach oceniono jako niewiarygodne i źle prowadzone. Dziś aspartam jest jedną z najlepiej przebadanych substancji spożywczych. Podobne kontrowersje towarzyszą innym dodatkom, takim jak acesulfam K (E950), ksylitol (E967) czy sorbitol (E420).—Piotr Kościelniak