Ucieczka kierownictwa resortu zdrowia robi ponure wrażenie. Szef ministerstwa i jego najważniejszy zastępca dzień po dniu opuszczają okręt. W dodatku minister Szumowski wie, jako wytrawny żeglarz, co to znaczy, kiedy kapitan odchodzi przed czasem i jak się takiego kapitana ocenia. Sam zresztą o tym publicznie mówił, dementując jeszcze niedawno nieoficjalne doniesienia o swoim odejściu. Co więc się stało, że w ciągu 24 godzin, w środku pandemii, rząd utracił dwie odpowiedzialne za cały obszar zdrowia osoby?
Odpowiedź jest prawdopodobnie niewesoła. Ta ucieczka (o tym, że to ucieczka, świadczy brak następców w odwodzie) mogła bowiem zostać wymuszona przez „dynamikę służb". Być może Szumowski i Cieszyński są niewygodnymi świadkami? Z relacji mediów (m.in. „Gazety Wyborczej" i TVN 24) wynika, że w sprawę respiratorów zamieszana była, a może nawet była autorką całego pomysłu, Agencja Wywiadu. „Chłopaki ze służb" chcieli być tak dzielni jak izraelski Mosad i poprzez podstawionego handlarza bronią po cichu kupić respiratory. Ale prawdopodobnie – jak to w filmach akcji – coś poszło nie tak. Handlarz wziął pieniądze, które zapłacił resort zdrowia, prowizję obiecaną wcześniej odliczył i odszedł, dalej robić interesy, za które figuruje na czarnej liście ONZ. Czy Cieszyński i Szumowski wiedzą o tej sprawie tyle, że musieli błyskawicznie odejść, nawet przed zapowiadaną na wrzesień rekonstrukcją?
Jest też inna hipoteza. Walka o władzę w Zjednoczonej Prawicy wkracza w nowy etap, kiedy już nie bierze się jeńców. Panowie ministrowie to osoby związane z premierem Mateuszem Morawieckiem (szczególnie Janusz Cieszyński). A to Zbigniew Ziobro ma w ręku prokuraturę. Czy groźba śledztwa w sprawie zakupów w MZ była tak mocna, że zbiła z planszy dwóch gońców premiera?
I w końcu – co dla ogółu Polaków jest sprawą najważniejszą – należy postawić pytanie, jak ta sytuacja w resorcie wpłynie na zagrożenie zdrowotne w czasie pandemii i sezonu grypowego oraz infekcyjnego. Łukasz Szumowski był twarzą wysiłków rządu w tej kwestii. I niezależnie od tego, jak te wysiłki będziemy oceniać, opinii publicznej należy się rzetelna informacja o stanie, w jakim minister zostawia system. A niestety, coraz więcej doniesień mówi o tym, że stan ten się pogarsza, a Polska staje się – z prymusa – covidową czerwoną latarnią w Europie.
Czy czeka nas dramatyczny wysyp zachorowań wynikający z nadmiernego poluzowania obostrzeń w roku wyborczym? Czy brak wiary rodaków w niezbędność dystansu społecznego i prawidłowo założonych maseczek wynika ze zgody ministra zdrowia na nieprawdziwe deklaracje premiera o tym, że wirus nie jest już groźny? Pozostaje mieć nadzieję, że to nie ten ostatni powód był najważniejszy dla decyzji ministrów.