- O sprawie posła Marcina Romanowskiego nie uważam nic - tak Karol Nawrocki skomentował wyjazd polityka na Węgry. Prezes IPN i kandydat na prezydenta stwierdził, że temat posła PiS „jest częścią debaty publicznej" i „nie budzi jego zainteresowania”. Zdumiewające, że temat o ponad 100 mln zasięgu nie budzi zainteresowania kandydata na prezydenta. Dlaczego wszyscy liczący się gracze życia publicznego wypowiadają się na temat, który jest wiodącym w Polsce od wielu dni, a Nawrocki milczy? Prawda jest prostsza, niż się wydaje.
Czytaj więcej
„Czy uważa Pani/Pan to, że Marcin Romanowski ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, za fakt wskazujący na jego winę w sprawie Funduszu Sprawiedliwości?” - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Dlaczego Karol Nawrocki nie wypowiada się na temat Marcina Romanowskiego
Nawrocki nie wypowiedział się na temat Romanowskiego, bo sztab PiS nie przygotował mu jeszcze formułek do wygłoszenia. To często stosowana praktyka u kandydata na prezydenta wspieranego przez partię Jarosława Kaczyńskiego, który od początku ogłoszenia ubiegania się o najwyższy urząd w państwie na pytania dziennikarzy odpowiada ogólnikami. Zwykle sprowadza swoje wypowiedzi do tego, że chce służyć Polsce, nie zgłębiając tematów, o które jest pytany. Pierwszy raz jednak Nawrocki pokazał swoją bezsilność.
Czytaj więcej
Wszystkim, którzy drwią z tego, że Karol Nawrocki „nie uważa nic” w sprawie Marcina Romanowskiego, polecam przyjrzeć się wynikom Konfederacji.
Sprawa Romanowskiego nie dotyczy tylko posła PiS, który zbiegł z kraju mając postawione zarzuty, ale również geopolityki, sporu międzynarodowego, sporu prawnego, relacji z Węgrami, reakcji Unii Europejskiej czy ewentualnego ułaskawienia w przyszłości przez prezydenta RP. Dość przypomnieć, że to właśnie Andrzej Duda dał schronienie dwóm politykom PiS z zarzutami w Pałacu Prezydenckim – Maciejowi Wąsikowi i Mariuszowi Kamińskiemu. Nawrocki odpowiadając na pytanie o Romanowskiego musiałby się pewnie zmierzyć z kolejnymi, na które nie był przygotowany i musiałby zdać się na swój intelekt. Istniało ryzyko, że odpowiedziałby niezgodnie z linią partii, więc lepiej nic nie odpowiedzieć. I tak zrobił. Partyjnie brak odpowiedzi Nawrockiego jest zrozumiały. Jednak jako kandydat na prezydenta szkodzi sobie, nie chcąc zaszkodzić PiS. Mógł zdobyć się na wiele odpowiedzi, co nie wymagało erystycznego wysiłku. Sprawa Romanowskiego obnażyła słabości Nawrockiego.