Wiktor Bater: Jaka będzie Rosja w 2020 roku?

Nowy Rok to dla rosyjskich władz wymarzony czas do tworzenia nowych mitów, składania pustych obietnic i wróżenia z fusów. Zajęci swoimi domowymi sprawami świątecznymi Rosjanie bezkrytycznie chłoną sączące się z ekranów "prawdy" - pisze Wiktor Bater.

Aktualizacja: 07.01.2020 13:19 Publikacja: 07.01.2020 12:52

Wiktor Bater: Jaka będzie Rosja w 2020 roku?

Foto: AFP

Rosyjski Nowy Rok to najważniejsze święto rodzinne w Rosji, porównywane jeśli chodzi o rozmach przygotowań i obchodzenia go tylko do polskiej Wigilii Bożego Narodzenia. To czas podsumowań, rachunków sumienia, snucia planów na przyszłość. Nie tylko w życiu prywatnym: w polityce to także okres analiz i planowania. Ostatnie wypowiedzi Władimira Putina, który ruszył drogą destalinizacji historii, już pozwalają się spodziewać, że przypadającą w 2020 roku 75. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem Rosja zechce wykorzystać do mocnego powrotu na arenę międzynarodową w roli głównego rozgrywającego. Dla Moskwy to będzie także ważny rok w gospodarce, która w obliczu prognoz wzrostu cen ropy naftowej może przeżyć okres dawno zapomnianej koniunktury.

Koniec roku w Rosji to okres przedświątecznego szaleństwa. Noworoczne imprezy w zakładach pracy i spotkania towarzyskie zaczynają się już miesiąc przed Nowym Rokiem. Szampanskoje leje się hektolitrami, także w czasie pracy, co mocno utrudnia życie wszystkim zainteresowanym załatwieniem czegoś istotnego w ostatnich tygodniach mijającego roku. Wywieszki „Zamknięte“ albo „Przerwa do odwołania“ uniemożliwiają normalne funkcjonowanie w urzędach, zakładach, korporacjach, największych przedsiębiorstwach. Wprawdzie przyzwolenie na picie alkoholu w godzinach pracy w Rosji w ostatnich latach jest coraz mniejsze, grudzień jest jednak traktowany przez pracodawców bardziej liberalnie. Wiadomo: Nowy Rok to tradycja, w ramach której picie jest ważnym czynnikiem społecznym. W ostatnich 10 latach spożycie alkoholu w Rosji radykalnie spadło, z blisko 18 do 10 litrów na osobę, ale w grudniu statystyki mocno idą w górę. Co ciekawe - wśród przedstawicieli tzw. wyższych kręgów społecznych coraz mniej popularne jest picie czystej wódki. Rekordy popularności biją whisky, koniaki, brandy, gin i tequilla. Jeżeli już wódka, to ta z najwyższej półki. Najdroższa, dostępna tylko dla kasty nieliczących się z wydatkami oligarchów to 5-litrowa Billionaire Vodka za 3,750 tys. dolarów w butelce pokrytej śnieżnobiałym futrem z brylantami. Wódka produkowana jest z ekologicznie czystej pszenicy z dodatkiem wody źródlanej, która poddawana jest dodatkowej filtracji z dodatkiem brylantowych okruchów. Nieco tańsza jest wódka Russo - Baltique, wyrabiana przez córkę kazachskiego magnata naftowego, Reginę Abdurazakową. Cena butelki z 30-centymetrowej grubości, pancernego szkła w kształcie chłodnicy XIX-wiecznego samochodu z zakrętką z czystego złota to blisko 1,5 mln dolarów. W cenie wódki jest także… samochód terenowy ze złoconymi felgami.

Nowy rok witany dwa tygodnie

Takie wódki to jednak fanaberia najbogatszych. Przeciętny Rosjanin z okazji świąt pije tańsze wyroby, wśród których prym wiedzie najdroższa w sklepach Bieługa i Russkij Standard (równowartość od 20 do 300 dolarów za butelkę 0,7 litra). Zwykłą Putinkę lub Zieloną Markę można nabyć już za równowartość 3 dolarów. Przy średnich zarobkach rzędu 600 dolarów nie jest to zbyt wygórowana cena. Znacznie droższe dla przeciętnego klienta są choinki: 2-metrowe jodły duńskie czy syberyjskie kosztują ok. 100 dolarów. Dlatego Rosjanie w ostatnich latach preferują mniejsze drzewka, wydając średnio na osobę w okresie świąt (wraz z prezentami i produktami spożywczymi) ok. 300 dolarów. Żniwa przeżywają więc także firmy, oferujące „chwilówki“ na lichwiarski procent. 

Szał zakupów i brak jakichkolwiek ograniczeń cenowych to od dawna rosyjska tradycja noworoczna. "Zastaw się a postaw się" to także rosyjska - nie tylko nasza - domena. Na stołach ma być bogato, prezenty też muszą być najwspanialsze. Handlowcy biją w grudniu rekordy obrotów, miasta grzęzną w wielokilometrowych korkach a ceny towarów w sklepach osiągają apogeum. Wszystko to kończy się 31 grudnia po południu. Ulice się wyludniają, kto żyw pomaga nakrywać świąteczne stoły, szykuje choinki i podarunki dla najbliższych. O kreacjach noworocznych nie wspominając - bale organizowane są na każdym kroku i na niemal każdą kieszeń. Te najdroższe to wydatek rzędu - w przeliczeniu - kilkudziesięciu tysięcy dolarów, ale można się bawić znacznie skromniej, już za 500 dolarów.

Od pierwszego stycznia kraj wpada w noworoczny marazm i paraliż, nie pracują praktycznie żadne instytucje oprócz służ porządkowych i komunalnych. Rosjanie świętują do upadłego, jakby to miał być ostatni raz w ich życiu. Wszystko to trwa dwa tygodnie. W nocy z 13 na 14 stycznia najwytrwalsi obchodzą tzw. Stary Nowy Rok. Rosjanie traktują go jako święto, wieńczące tradycyjny okres powitania Nowego Roku. Wynika to z różnicy między obowiązującym kalendarzem gregoriańskim, a wcześniejszym - juliańskim. W czasach pogańskich na Rusi Nowy Rok obchodzono 22 marca, czyli w dzień równonocy wiosennej, co było ściśle związane z cyklem rolniczym. Po przyjęciu chrześcijaństwa przez Ruś Kijowską w 998 roku zaczął obowiązywać kalendarz bizantyjski, Nowy Rok rozpoczynał się 1 września. W 1699 r. Piotr I Wielki specjalnym dekretem przeniósł rozpoczęcie Nowego Roku na 1 stycznia według kalendarza juliańskiego. Po rewolucji październikowej Włodzimierz Lenin wprowadził w Rosji kalendarz gregoriański. Prawosławni zachowali jednak swoją dawną tradycję i wciąż obchodzili Nowy Rok 14 stycznia. Tak powstał Stary Nowy, w czasach komunizmu obchodzony po cichu, a po rozpadzie ZSRR przywrócony do łask jak element tradycji i po prostu jeszcze jeden powód do hucznego świętowania w gronie przyjaciół.

Boże Narodzenie w cieniu

W tym wszystkim ginie gdzieś prawosławne Boże Narodzenie, obchodzone w cerkwiach 7 stycznia. Wigilijna tradycja zasiadania do stołu jest znacznie skromniejsza niż w Polsce, mimo że też obowiązuje tradycja 12 potraw, głównie ze zboża, grzybów, suszonych owoców oraz grochu. Głównym daniem jest tzw. soczywo, czyli kutia. Inaczej niż  Polsce, kutię przygotowuje się nie tylko z pszenicy, ale także z innych rodzajów zboża oraz grochu, czy nawet z soczewicy. Wierni dzielą się przy kolacji nie opłatkiem, a tzw. prosforą, czyli święconym chlebem. W nocy w cerkwiach rozpoczynają się długie nabożeństwa bożonarodzeniowe z udziałem najwyższych dostojników państwowych, z prezydentem Władimirem Putinem na czele. Od czasu rozwodu w 2013 roku z żoną Ludmiłą, rosyjski przywódca pojawia się w cerkwiach samotnie, stając na tle licznie zgromadzonych i starannie dobranych wiernych. Mimo to Rosjanie przed telewizorami zawsze wypatrują u boku głowy państwa jego nowej partnerki, gimnastyczki artystycznej Aliny Kabajewej. 36-letnia Kabajewa w czerwcu miała urodzić Putionowi w jednej ze szwajcarskich klinik bliźniaki - tej informacji ani Kreml, ani sam prezydent nigdy jednak nie potwierdzili. Prywatne życie prezydenta to temat tabu, nawet w okresie najważniejszych świąt nikt nie ośmiela się naruszać tajemnicy, a i sam Władimir Putin nie spieszy ujawniać swoich sekretów. Ten rok i przyszły, 2020 rok, nie będą wyjątkiem.

Niespodzianek nie należy się spodziewać także w okresie Nowego Roku. W najnowszej historii Rosji tylko raz doszło do prawdziwej rewolucji noworocznej: w 1999 roku ówczesny prezydent, Borys Jelcyn, w swoim orędziu podał się do dymisji i mianował następcę - Władimira Putina. Od tamtej pory Putin dba, aby Rosjanie mogli spokojnie i bez podobnych wstrząsów świętować, umacniając ich w kolejnych orędziach noworocznych w przekonaniu, że  - wbrew temu, co widać na stołach - wszystkim żyje się coraz lepiej a kraj rośnie w siłę. „S Novym Godom, Dorogije Rossijanie !“ (Szczęśliwego nowego roku, kochani Rosjanie) - brzmi z ust prezydenta, strzelą korki od szampanów, a na Placu Czerwonym w Moskwie strzelają fajerwerki. W tym czasie Rosjanie na Dalekim Wschodzie powoli układają się do snu, zmęczeni pierwszym dniem nowego roku i tradycyjnym maratonem telewizyjnym, w którym rekordową popularnością każdego roku cieszy się film „Szczęśliwego Nowego Roku“ (1975) Eldara Riazanowa, z Barbarą Brylską w roli głównej. Nie ma w Rosji Nowego Roku bez tego filmu, do znudzenia granego na wszystkich kanałach telewizyjnych, podobnie jak u nas świąteczny „Kevin sam w domu“.

Nowy rok - nowe mity

Tym razem polskich akcentów w okresie noworocznym było więcej. O tym, że Polacy przed wojną spiskowali z III Rzeszą, wspierali jej plany zagłady Żydów i obiecywali postawić Hitlerowi pomnik w centrum Warszawy, rosyjski przywódca przed Nowym Rokiem mówił cztery razy, zaczynając od swojej dorocznej konferencji prasowej dla blisko 3 tys. tysięcy dziennikarzy. Zarówno tam, jak i podczas spotkania z przywódcami Wspólnoty Niepodległych Państw oraz na kolegium ministerstwa obrony, Putin opowiadał, jak Polacy wspólnie z hitlerowcami i Węgrami dokonali rozbioru Czechosłowacji. Putin cytował też notatkę, zgodnie z którą Józef Lipski, ambasador Polski w Berlinie, miał we wrześniu 1938 r. poprzeć pomysł Hitlera, by zesłać Żydów z krajów europejskich do Afryki i obiecać mu w przypadku powodzenia operacji piękny pomnik w Warszawie. O Lipskim Putin mówił, że to „łajdak i antysemicka świnia” a o Polakach, że fałszują historię oraz oczerniają Stalina i ZSRR, który w 1939 r. „nic im nie zabrał”.

Przed 75. rocznicą zwycięstwa nad faszyzmem w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej rosyjski przywódca próbuje więc robić z Polaków głównego sojusznika hitlerowskich Niemiec, a ze Stalina - narodowego bohatera i zbawcę wolnego świata. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy zbliżają się huczne obchody wyzwolenia przez Armię Czerwoną niemieckiego obozu zagłady Auschwitz - Birkenau, które odbędą się w Polsce i w Izraelu. W tym kontekście robienie z Polski kraju, którym rządzi antysemityzm, może być Putinowi na rękę w obliczu budowania nowego ładu europejskiego po brexicie i zatargach Europy z USA. Chwilę później, w 80. rocznicę zbrodni katyńskiej, Putin może nawet pokusić się zakłamanie i tej niechlubnej karty historii NKWD. W konsekwencji w najlepszym przypadku możemy usłyszeć, że polskich jeńców rozstrzeliwali Niemcy, w najgorszym - że Polacy sami wzięli sie do niewoli i sami się rozstrzelali strzałami w tył głowy. Stalin bowiem nic nie miał do Polaków. Jeżeli tak powie Władimir Putin - naród mu uwierzy. Podobnie jak uwierzył w jego słowa, że jedynym zwycięzcą nad faszyzmem była Armia Czerwona i Józef Stalin a największą tragedią współczesnej Rosji był rozpad ZSRR. 

Nowy Rok to dla rosyjskich władz wymarzony czas do tworzenia nowych mitów, składania pustych obietnic i wróżenia z fusów. Zajęci swoimi domowymi sprawami świątecznymi Rosjanie bezkrytycznie chłoną sączące się z ekranów "prawdy", które mają ich tylko utwierdzić w przekonaniu, że żyją w najwspanialszym z krajów, silnym, bogatym i bezpiecznym. Tym bardziej, że dobrobyt znów może do kraju powrócić, za sprawą rosnących cen ropy naftowej. Obecne 68 dolarów za baryłkę to dobra wiadomość dla rosyjskiego budżetu, który opiera się na cenie 60 dolarów za baryłkę. Jeżeli dojdzie do porozumienia o ograniczeniu wydobycia surowca przez największych światowych producentów i eksporterów ropy, rosyjska gospodarka przeżyje okres koniunktury, nieznanej od kryzysu 2008 roku. Cena 100 dolarów za baryłkę przypomniałaby Rosji złote czasy początku tysiąclecia, kiedy ceny szybowały wysoko powyżej tej granicy, a oparta na przemyśle wydobywczym gospodarka przeżywała swój największy wzrost. Przywódca opozycji, Aleksiej Nawalny, ostrzega wprawdzie, że gros dodatkowych pieniędzy znów wylądowałby w kieszeniach najbogatszych, ale jego głos niknie w kanonadzie propagandowych i noworocznych fajerwerków. Tym bardziej, że władze oskarżają Nawalnego o coraz to nowe przestępstwa finansowe oraz gospodarcze i przedstawiają jako tego, który tropiąc korupcję w Rosji sam próbuje schować się za parawanem politycznej działalności. Rosjanie podatni są na taką retorykę, szczególnie jeśli słuchają jej do ucha od rana do wieczora z na okrągło grających telewizorów.

W rewelacje Nawalnego o miliardowej korupcji w szeregach władzy, potężnych rezydencjach rządzących krajem polityków i biznesmenów, zagranicznych kontach bankowych mało kto wierzy, chociaż ludzie ocierają się o nie na co dzień. Bogactwo tych, którzy są u władzy, Rosjan nie uwiera tak bardzo, jak bogactwo sąsiada czy krewnego. W Rosji zawsze władza kojarzyła się z przywilejami - jeżeli ktoś ma mieć rezydencję o powierzchni 4 tys m2 z czterema basenami, to kto jak nie Władimir Putin, premier Dmitrij Miedwiediew czy szef Rosneftu, Jurij Seczyn? Tym bardziej, że władza też pokazowo tropi korupcję a krajem od czasu do czasu wstrząsają podgrzewane przez wiernopoddańcze środki masowego przekazu korupcyjne afery, np. w kręgach Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Tyle że ich ofiarą padają funkcjonariusze średniego szczebla, którzy czymś podpadli władzy i ostatnia rola jaka im pozostała do odegrania, to rola kozła ofiarnego. Taki los spotkał ostatnio direktora departamentu audytu ministerstwa obrony Maksima Kuksina oraz gubernatora Kraju Irkuckiego, Siergieja Lewczenkę. Skalę korupcji w Rosji szacuje się na 1/3 PKB, a politycy i biznesmeni skupieni wokół Władimira Putina mieli zgromadzić na swych kontach ponad 2 mld dolarów - tak przynajmniej wynika z analizy Panama Papers. Statystyki wskazują z kolei, że co piąty Rosjanin wręcza łapówki a zjawisko, jako mocno zakorzenione historycznie jeszcze w czasach carskich, cieszy się niemal społeczną akceptacją: łapówka umożliwia skuteczne załatwienie tego, co normalnie byłoby nie do załatwienia.

Nie zmienia to faktu, że Władimir Putin przedstawia się jako niezłomny wojownik z łapówkarstwem, chociaż zachodnia prasa nie od dziś pisze, że dzięki swoim powiązaniom z rosyjskimi miliarderami Putin może być najbogatszym człowiekiem na świecie. Jego majątek jest jednak niemożliwy do oszacowania, najczęściej ukryty w akcjach zagranicznych spółek, na podstawionych kontach w tzw. rajach podatkowych i po prostu w kieszeniach najbogatszych Rosjan, którzy pozwalają mu czerpać ze swego majątku w sposób nieograniczony. Jednym z nich jest Siergiej Deripaska, szef aluminiowego koncernu RUSAL, któremu nie zaszkodziły ani skandale obyczajowe, ani finansowe, ani nawet sankcje, nałożone na niego przez rząd USA. Deripaska uchodzi za jednego z najwierniejszych patrycjuszy Putina i wie, że dopóki ten jest u władzy, a on sam zarządza częścią jego majątku, włos z głowy mu nie spadnie.

2020 roku będzie więc kontynuacją dotychczasowej polityki Rosji z nadzieją, że zmieni się koniunktura na surowce energetyczne. Bogaci staną się jeszcze bogatsi, stłamszona opozycja będzie mogła tylko niegroźnie pomrukiwać, a sama Rosja skupi się na ekspansywnej polityce zagranicznej. Z jednej strony nic tak nie jednoczy narodu, jak wizerunek wspólnego wroga u bram - tutaj jednak, po podpisaniu korzystnych dla Gazpromu kontraktów na tranzyt gazu przez Ukrainę na najbliższe 5 lat, rola Kijowa jako głównego czynnika destabilizacji na poradzieckim obszarze zaczyna maleć. Stąd przerzucenie się na dyskredytowanie Polski, jako najsłabszego ogniwa w UE w rozgrywce między Moskwą a Brukselą. Z drugiej strony aktywny udział w konflikcie syryjskim i bombardowanie Idlibu przez rosyjskie lotnictwo wskazują, że ekspansja Moskwy na tereny Bliskiego Wschodu i Afryki będzie przybierać na sile, z czym Władimir Putin wcale się nie kryje. A uroczyste obchody rocznicy zwycięstwa 9 maja będą miały przekonać świat, że Rosja jest najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa na świecie - szczególnie jako kraj zapewniający dzięki gazociągom Nord Stream 2 i gazociągowi tureckiemu, stabilność energetyczną Europie, skutecznie rozgrywający w w konfliktach międzynarodowych i umiejętnie lawirujący partner między Chinami a USA.

Rosyjski Nowy Rok to najważniejsze święto rodzinne w Rosji, porównywane jeśli chodzi o rozmach przygotowań i obchodzenia go tylko do polskiej Wigilii Bożego Narodzenia. To czas podsumowań, rachunków sumienia, snucia planów na przyszłość. Nie tylko w życiu prywatnym: w polityce to także okres analiz i planowania. Ostatnie wypowiedzi Władimira Putina, który ruszył drogą destalinizacji historii, już pozwalają się spodziewać, że przypadającą w 2020 roku 75. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem Rosja zechce wykorzystać do mocnego powrotu na arenę międzynarodową w roli głównego rozgrywającego. Dla Moskwy to będzie także ważny rok w gospodarce, która w obliczu prognoz wzrostu cen ropy naftowej może przeżyć okres dawno zapomnianej koniunktury.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?