- My, nasze dzieci i nasze wnuki chcemy żyć w wolnym, niezależnym, suwerennym państwie i nie chcemy być kolonią obcego państwa - powiedział Lopez Obrador przemawiając do wiwatującego tłumu.
- Najważniejszą rzeczą w tej chwili jest wytwarzanie ropy naftowej - dodał podkreślając, że jego kraj ma zmierzać w kierunku "samowystarczalności energetycznej", czemu mają służyć inwestycje w przemysł naftowy w stanie Tabasco.
Obecnie większość zapotrzebowania na paliwo Meksyk zaspokaja dzięki importowi ropy z USA. Lopez Obrador chce jednak, aby Meksyk był w stanie sam zaspokoić swój popyt na ropę. Wszystko to dzieje się w momencie rosnącego napięcia między USA i Meksykiem, w związku z zapowiedzianym przez Donalda Trumpa nałożeniem ceł na towary z Meksyku, jeżeli kraj ten nie powstrzyma napływu nielegalnych imigrantów do USA. Cła początkowo mają wynieść 5 proc. - ale potem mają sukcesywnie rosnąć, aż do poziomu 25 proc. w październiku.
- Mamy, powtórzę, dobre relacje z USA i innymi rządami świata, ale nie chcemy być narażeni (na presję - red.), dlatego tak ważne jest, abyśmy byli samowystarczalni - podkreślił prezydent Meksyku.
W przeszłości Lopez Obrador mówił już o potrzebie uzyskania przez Meksyk niezależności od importu ropy naftowej.