Jeśli w ostatniej chwili nic się nie zmieni, będą wybory prezydenckie w czasie epidemii SARS-CoV-2. Pewnie stanie się to podstawą protestów wyborczych, będzie oceniane przez PKW i Sąd Najwyższy, który orzeknie o ważności wyborów. Może też nocna, nagła i wątpliwa regulaminowo zmiana kodeksu wyborczego trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Ale czy narażenie zdrowia wyborców, członków komisji i listonoszy, którzy będą odbierać od chorych i poddanych kwarantannie pakiety do głosowania korespondencyjnego, może być materiałem na pozew cywilny?
Ale by to była sprawa
Według szacunków Unii Metropolitalnej i Związku Miast Polskich mowa o prawie 450 tys. osób: listonoszach, samorządowcach, członkach komisji wyborczych, opiekunach lokali, informatykach.
– Poczta jest od tego, by służyć obywatelom i państwu. Ale muszą być warunki do bezpiecznego wykonywania obowiązków. Nikt nie wie, jaka będzie sytuacja w maju, ale postaramy się podołać – mówi Bogumił Nowicki, szef NSZZ Solidarność pracowników Poczty Polskiej. Związkowcy jeszcze niedawno alarmowali, że listonosze i pracownicy okienkowi narażeni na kontakt z zakażonym nie mają rękawiczek ani maseczek. Według Bogumiła Nowickiego na poczcie jest z tym już lepiej.
– Wyobrażam sobie niezwykły proces sądowy, ale dowodowo trudny, choć nie niemożliwy – mówi adwokat Andrzej Michałowski. W jego ocenie oczywiście wadliwe uchwalenie przepisów, które mogą wywołać skutki prawne (dla ważności wyborów) i faktyczne (dla zdrowia), może być podstawą do roszczenia przeciwko Skarbowi Państwa. Parlament to organ kolegialny. Kogo pozwać? Powód nie musi tego dokładnie wiedzieć, a właściwy organ może ustalić sąd.