Pod koniec października napisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, że Ukraińcy, którzy dziś łatają dziury na naszym rynku pracy, mogą nas wkrótce porzucić i ruszyć dalej na zachód. Wszystko przez to, że niemiecki rząd szykuje szersze otwarcie tamtejszego rynku pracy dla osób spoza Unii Europejskiej. Przez pół roku będą mogli legalnie szukać pracy, a potem legalnie pracować. Niemcom, choć otwarcie tego nie mówią, najbardziej zależy na Ukraińcach. Nowe zasady mogą wejść w życie na początku przyszłego roku.
- Skutki nagłego wyjazdu z Polski pół miliona ukraińskich pracowników trudno sobie nawet wyobrazić - mówił „Rzeczpospolitej” Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z Ukrainy.
- Wprawdzie Polska jest dla Ukraińców przyjaźniejsza językowo i mentalnie, ale ile można płacić za większą przyjazność. W Niemczech można zarobić trzy, cztery razy więcej. To dla wielu wystarczający powód, by tam jechać. Niestety wyjadą w pierwszej kolejności najlepsi specjaliści w swoich dziedzinach. To będzie szczególnie bolesne – wtórował mu Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club.
Czytaj także: Student z Ukrainy - szansa dla polskich uczelni i polskich firm
Zdaniem ekspertów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Polska stoi przed realnym problemem związanym z ryzykiem znaczącego spowolnienia gospodarczego, który może wywołać odpływ ponad pół miliona pracowników z Ukrainy na Zachód Europy. We wtorek ZPP zaprezentował memorandum „Realizacja czarnego scenariusza – czy Polska straci pracowników z Ukrainy na rzecz Niemiec”. - Z niepokojem obserwujemy sytuację związaną z problematyką niedostatecznej podaży pracy w Polsce, a co za tym idzie, z powiązanym z nią, brakiem rąk do pracy, o którym coraz częściej głośno w mediach ogólnopolskich. Od 2016 r. postulujemy stworzenie spójnej polityki migracyjnej, zakładającej maksymalnie uproszczoną procedurę zatrudniania obywateli Ukrainy i innych nacji, których przedstawiciele już dzisiaj w Polsce pracują i przyczyniają się do tworzenia PKB – mówił Jakub Bińkowski, Sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.