Identycznego zdania jest Klaudia Podkalicka, kierowca rajdowy: – Nie potrafimy jeździć po autostradach, bo nikt nas tego nie uczy. – Dla wielu to nowość – mówi „Rzeczpospolitej". I dodaje, że na kursach na prawo jazdy kandydat na kierowcę nie może rozpędzić auta do 140 km/h, mając obok siebie instruktora, i poczuć, jak auto się zachowuje przy takiej prędkości. Wystarczy przejechać kilkadziesiąt kilometrów, żeby zauważyć kierowców, którzy trzymają się lewego pasa, siedzą na zderzaku czy zmieniają pas bez użycia kierunkowskazu.
Widząc, co się dzieje, policja organizuje specjalne akcje pod hasłem „Bezpiecznie po autostradzie". Przypomina, obowiązki i zakazy, które dotyczą jej użytkowników, i wystawia mandaty tym, którzy łamią przepisy.
Żeby być bardziej skuteczna, policja korzysta np. ze śmigłowców. Mundurowi zwracają uwagę głównie na kierowców ciężarówek łamiących zakazy wyprzedzania. Jak to działa?
Sygnał z kamery znajdującej się na pokładzie policyjnego śmigłowca przekazywany jest na bieżąco do ekip z radiowozów, które są rozmieszczone przy najbardziej niebezpiecznych punktach autostrad A1 i A2. Na podstawie tego sygnału, a w razie wątpliwości po kontakcie z policjantem znajdującym się w śmigłowcu, funkcjonariusze zatrzymują i kontrolują kierowców, którzy naruszyli przepisy.
Najszybszym drogom w Polsce przyjrzała się dwa miesiące temu Najwyższa Izba Kontroli.
– Źle zorganizowane prace drogowe, brak skoordynowanego systemu zarządzania ruchem i informowania kierowców o utrudnieniach na drogach ekspresowych i autostradach – to najważniejsze jej zastrzeżenia do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).