Joanna Wielgolawska-Pilas: Żaden przepis nie legalizuje zlecenia pracy medykom bez środków ochrony indywidualnej

Mimo tego, że pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem potwierdzono w Polsce już ponad półtora miesiąca temu, placówki medyczne w dalszym ciągu borykają się z istotnymi brakami środków ochrony osobistej. Brakuje maseczek, gogli, kombinezonów ochronnych i obuwia ochronnego.

Publikacja: 28.04.2020 16:38

Joanna Wielgolawska-Pilas: Żaden przepis nie legalizuje zlecenia pracy medykom bez środków ochrony indywidualnej

Foto: Adobe Stock

Taki stan rzeczy dotyczy głównie szpitali niezakaźnych. Dostawy sprzętu ochronnego trafiły do szpitali jednoimiennych i te są już dosyć dobrze zaopatrzone. Obecnie środki ochronne są bardzo potrzebne w szpitalach niezakaźnych. W każdym tygodniu słyszymy o kolejnych zakażeniach koronawirusem personelu medycznego oraz pacjentów właśnie ze szpitali niezakaźnych.

Mimo tych wszystkich trudności, medycy każdego dnia biorą na siebie ryzyko zakażenia i pracują mimo tego, że nie mają dostatecznych środków ochrony osobistej. Robią tak z powodu swoich przekonań o roli zawodu medycznego, złożonej przysięgi Hipokratesa albo przeświadczenia o istnieniu obowiązku pracy mimo warunków daleko odbiegających od bezpiecznych.

Czy to przekonanie jest słuszne i dyrekcja szpitala może wymóc na swoim personelu pracę w takich warunkach?

To pytanie cały czas powraca do nas – prawników udzielających konsultacji pracownikom medycznym w ramach akcji „Adwokaci dla medyków".

Wbrew powszechnemu poglądowi i praktyce, uważam, że personel medyczny nie ma obowiązku pracować bez środków ochrony indywidualnej w warunkach bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia swojego albo innych osób.

Takich podstaw nie daje moim zdaniem przywoływany w tym kontekście art. 210 § 5 Kodeksu pracy. Stanowi on, że przepisu art. 210 § 1 Kodeksu pracy, zgodnie z którym, w przypadku, gdy warunki pracy nie odpowiadają przepisom bezpieczeństwa i higieny pracy i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia pracownika albo gdy wykonywana przez niego praca grozi takim niebezpieczeństwem innym osobom, pracownik ma prawo powstrzymać się od wykonywania pracy, zawiadamiając o tym niezwłocznie przełożonego. Z kolei § 5 art. 210 Kodeksu pracy wyłącza stosowanie tego przepisu wobec pracowników, których obowiązkiem pracowniczym jest ratowanie życia ludzkiego, a zatem m. in. wobec medyków. Moim zdaniem przywołany przepis dotyczy zagrożeń o charakterze zewnętrznym, tj. tego, że z natury rzeczy strażak pracuje w warunkach pożaru, Policjant ma kontakt z uzbrojonymi przestępcami, a lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny z pacjentami chorymi także na choroby zakaźne. To jest znane i akceptowalne ryzyko zawodowe przedstawicieli tych profesji.

Za takie nie może zostać uznana praca w czasie pandemii bez dostatecznych środków ochrony indywidualnej. Dlatego uważam, że wyroków, które zapadły do tej pory na gruncie art. 210 § 5 Kodeksu pracy, nie możemy bezrefleksyjnie przekładać do sytuacji obecnej, a ta jest bezprecedensowa.

Uważam, że art. 210 § 5 Kodeksu pracy nie może zostać wykorzystany do zalegalizowania tego, że pracodawca nie wywiązuje się ze swojego obowiązku zapewnienia pracownikom środków ochronnych. Cytowany przepis art. 210 § 5 Kodeksu pracy nie wyłącza bowiem zastosowania art. 207 § 2 Kodeksu pracy, który nakłada na pracodawcę obowiązek ochrony zdrowia i życia pracowników przez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Jest to obowiązek o charakterze bezwzględnym. O tym, że obowiązek ten nabiera szczególnego znaczenia w dobie pandemii, sygnalizowałam już na jej początku, zwracając uwagę na to, że pracownicy medyczni powinny być odpowiednio poinformowani o zagrożeniu, sposobach zapobiegania zakażeniu a także powinni mieć zapewnione ku temu możliwości – zarówno poprzez odpowiednią organizację opieki na osobami chorymi w szpitalu, jaki i wystarczające środki ochrony indywidualnej.

Czytaj także:

Zarażenie koranowirusem w szpitalu. Czy można żądać odszkodowania?

Podobnie, art. 210 § 5 Kodeksu pracy, nie wyłącza obowiązku pracodawcy do dostarczenia pracownikowi nieodpłatnie środków ochrony indywidualnej zabezpieczające przed działaniem niebezpiecznych i szkodliwych dla zdrowia czynników występujących w środowisku pracy (art. 2376 Kodeksu pracy).

Jeszcze przed epidemią koronawirusa w doktrynie pojawiały się głosy, że wyłączenia z art. 210 § 5 Kodeksu pracy, nie należy traktować jako absolutnie bezwzględnego. Jeśli bowiem zostanie przekroczona granica dopuszczalnego ryzyka, na przykład pracodawca nie zapewni pracownikom, których obowiązkiem pracowniczym jest ratowanie życia ludzkiego, środków ochrony indywidualnej, to wydaje się, że pracownicy ci będą jednak mogli skorzystać z prawa powstrzymania się od pracy. Pogląd ten zyskał szczególnie na aktualności dziś, kiedy ogrom medyków w Polsce pracuje właśnie w takich warunkach. Jak wskazał Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim wystąpieniu z dnia 2 kwietnia 2020 r.: „Nie można bowiem w ramach wykonywania pracy wymagać od pracowników heroizmu, tj. świadomego, w przypadku braku indywidualnych środków ochrony, narażania swojego życia i zdrowia w imię ratowania zdrowia i życia innych osób".

Warto zauważyć, że prawo pracownika do powstrzymania się od wykonywania pracy w sytuacji, gdy warunki pracy nie odpowiadają przepisom bezpieczeństwa i higieny pracy i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia, może być realizowane nie tylko w celu ochrony własnego zdrowia, ale także zdrowia osób trzecich, w szczególności pacjentów. Dotychczasowe przypadki potwierdzają niestety, że niedostatecznie chroniony personel medyczny jest źródłem zakażenia dla osób hospitalizowanych.

Co istotne, te same zasady w zakresie bezpiecznych i higienicznych warunków dotyczą też medyków zatrudnionych na kontraktach (art. 304 § 1 Kodeksu pracy).

Należy także podkreślić, że omówione przepisy regulują relację pracownik – pracodawca i nie znajdują bezpośredniego przełożenia w relacji medyk – pacjent, gdyż te są już unormowane przepisami o poszczególnych zawodach medycznych.

Adwokat Joanna Wielgolawska-Pilas jest Przewodniczącą Sekcji Prawa Medycznego i Farmaceutycznego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie oraz członkiem PEOPIL (Pan European Organisation of Personal Injury Lawyers).

Taki stan rzeczy dotyczy głównie szpitali niezakaźnych. Dostawy sprzętu ochronnego trafiły do szpitali jednoimiennych i te są już dosyć dobrze zaopatrzone. Obecnie środki ochronne są bardzo potrzebne w szpitalach niezakaźnych. W każdym tygodniu słyszymy o kolejnych zakażeniach koronawirusem personelu medycznego oraz pacjentów właśnie ze szpitali niezakaźnych.

Mimo tych wszystkich trudności, medycy każdego dnia biorą na siebie ryzyko zakażenia i pracują mimo tego, że nie mają dostatecznych środków ochrony osobistej. Robią tak z powodu swoich przekonań o roli zawodu medycznego, złożonej przysięgi Hipokratesa albo przeświadczenia o istnieniu obowiązku pracy mimo warunków daleko odbiegających od bezpiecznych.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?