International Opera Awards, zwane potocznie operowymi Oscarami, okazały się w tym roku bardzo szczęśliwe dla nas. Do siedmiu nagród zdobytych w przeszłości doszły trzy kolejne – dla Małgorzaty Szczęśniak za scenografię, dla Teatru Wielkiego w Poznaniu za wystawienie „Parii" Stanisława Moniuszki oraz dla Jakuba Józefa Orlińskiego za płytę „Facce d'amore".
Za każdym z tych sukcesów kryje się przełamywanie stereotypowych wyobrażeń, czym jest opera.
Młodzieżowy barok
Zacznijmy od Jakuba Józefa Orlińskiego, bo to przypadek najprostszy do wyjaśnienia. 30-letni kontratenor wszedł na europejskie i amerykańskie sceny jak burza. Operowy Oscar to jedna z wielu nagród, jakie już zdobył, bo rzeczywiście natura obdarzyła go wyjątkowym talentem.
Polak śpiewający delikatnym (laik powiedziałby – kobiecym) głosem to wszakże fenomen, on połączył dwa światy. Orliński zdobył uznanie krytyków i znawców muzyki dawnej, ale jest ogromnie popularny wśród i tych, którzy do opery dotąd nie chodzili.
Najpopularniejszy film Orlińskiego ma na YouTubie już ponad 7 milionów odsłon, kilka innych – od kilkuset tysięcy do półtora miliona. Miłość do muzyki barokowej nie przeszkadza mu być normalnym młodym człowiekiem, którego pasją jest breakdance, a w jego aktywności w mediach społecznościowych nie ma nic z gwiazdorstwa.