Obowiązujące od środy zaostrzone regulacje dotyczące liczby pasażerów autobusów czy wielkości zgromadzeń nie sprawiły pracodawcom specjalnych utrudnień. W przeciwieństwie do krajów, gdzie wprowadzono godzinę policyjną, w Polsce nadal można się swobodnie przemieszczać, a firmy nie muszą wystawiać pracownikom dokumentów potwierdzających konieczność pracy.
Pewnym utrudnieniem okazał się tylko wprowadzony z dnia na dzień obowiązkowy odstęp jednego miejsca w autobusach – także tych, które w ramach firmowego transportu pracowniczego dowożą każdego dnia kilkadziesiąt tysięcy osób do zakładów pracy. Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Polska, twierdzi jednak, że teraz, gdy wiele firm transportowych nie ma zamówień, bez problemów udało się zwiększyć niemal dwukrotnie liczbę autobusów.
Czytaj także: Od dziś nowe restrykcje. Co ze spacerami, zakupami i pracą
Ekran dla kasjera
Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, zaznacza, że część przedsiębiorstw już wcześniej zadbała o rozrzedzenie pracowników podczas dowozu do pracy, jak również w zakładach. Teraz kolejne firmy wprowadzają zmiany w organizacji pracy. Starają się ograniczyć ryzyko zamknięcia całych wydziałów produkcyjnych czy zablokowania na kwarantannie pracowników z danej zmiany, a jednocześnie zwiększyć poczucie bezpieczeństwa wśród zatrudnionych. Tak robią sieci handlowe; większość z nich ogranicza godziny otwarcia i stara się ograniczyć kontakt pracowników z klientami. Przy kasach pojawiają się dodatkowe osłony z płyt pleksi, których montaż rozpoczęto w wielu sklepach czy na stacjach benzynowych. Pracowników sieci SPAR poza rękawiczkami i maseczkami będą wkrótce dodatkowo chronić specjalne przyłbice na twarz.