Deficyt finansów publicznych poszybował w 2020 r. do 8,9 proc. PKB – prognozowała Komisja Europejska. To efekt uruchomienia programów pomocowych dla gospodarki. Bruksela nawet zapowiedziała, że przymknie oko na wystrzał deficytu w czasie pandemii. Nie zmienia to faktu, że tak duża dziura znacząco odbiega od unijnego limitu wynoszącego 3 proc. PKB.
Niewiele lepiej ma być w 2021 r., bo deficyt ma znowu sięgnąć ok. 8 proc., a powrót do 3 proc. PKB może potrwać kilka lat. Podobnie z poziomem długu – granicę 60 proc. PKB mogliśmy przekroczyć już w 2020 r., a w 2021 r. dług ma rosnąć dalej.
Kryteria niespełnione
Tym samym Polska przestanie spełniać dwa kryteria fiskalne wejścia do strefy euro. Nie wypełniamy też warunku stabilności cen. O ile bowiem inflacja w Polsce była w ubiegłym roku bardzo dotkliwa (w niektórych miesiącach najwyższa w UE), i tak też będzie w 2021 r., o tyle ceny w strefie euro zmierzały wprost w odwrotnym kierunku – deflacji.
Możliwe, że spełniamy kryterium stabilności długoterminowych stóp procentowych (które nie powinny być 2 pkt proc. wyższe niż w trzech najstabilniejszych pod względem cen państw członkowskich). Jednak w sumie obecnie nie ma szans na wejście najpierw do przedsionka strefy euro, czyli korytarza ERM II, gdzie badana jest stabilność kursu walutowego, a potem do samej strefy euro.