„Oczywiste jest, że decyzja, aby zorganizować tę uroczystość w wąskim gronie, stanowi kolejny przejaw wypaczonego światopoglądu administracji polskiej, która ze względu na chwilowe priorytety polityczne systematycznie fałszuje kroniki Drugiej Wojny Światowej i okresu powojennego. Niech pozostanie to na sumieniu obecnych władz polskich" – napisał 20 marca w specjalnym oświadczeniu rosyjski MSZ o liście zaproszonych do Polski na obchody rocznicy 1 września.
Jednak obchody 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady w Auschwitz-Birkenau mają już wyglądać zupełnie inaczej.
– Gdy idzie o 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, klucz do listy zaproszeń dla przywódców innych państw ma charakter współczesny, a nie historyczny. Jednak wspieramy ideę Muzeum Auschwitz-Birkenau, żeby zapytania dotyczące udziału obcych delegacji w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia obozu odnosiły się do historycznej roli państw, które były związane z tym wydarzeniem, a więc oczywiście także do Rosji. Nie kierujemy się logiką Grzegorza Schetyny z 2015 r., który odmówił Rosji prawa do udziału w obchodach wyzwolenia Auschwitz i twierdził, że obóz wyzwolili Ukraińcy. Zgodnie z tradycją obchody organizuje jednak Muzeum i Pałac Prezydencki nie może sugerować, jaki powinien być charakter delegacji zagranicznych, w tym rosyjskiej. Pozostawiamy to organizatorom i gościom – mówi „Rzeczpospolitej" szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
Nie tylko historia
Polskie źródła tłumaczą, że różnica w charakterze obchodów bierze się z roli, jaką Moskwa odegrała w wydarzeniach, które mają być czczone. W 1939 r. Związek Radziecki nie tylko był agresorem, ale nawet współczesna Rosja nie chce tego przyznać. Co więcej, także dziś nie respektuje prawa międzynarodowego i zasad demokracji. W 1945 r. Kreml miał natomiast wydatny wkład w zwycięstwo nad hitlerowską Rzeszą.