LOT za rządów PiS popłynął na Uzbekistanie. W tle afera wizowa i lobbing

Narodowy przewoźnik został oszukany na lotach do Taszkentu. Potwierdzenia przelewów za rejs okazały się fałszywe i nie sprawdzono, czy środki wpłynęły na konto. W tle polityczna presja na sprowadzanie Uzbeków do Polski, czyli afera wizowa i Collegium Humanum.

Aktualizacja: 13.02.2025 06:28 Publikacja: 13.02.2025 04:30

Samolot pasażerski LOT

Samolot pasażerski LOT

Foto: PAP/Leszek Szymański

Wszystko rozegrało się w 2023 r., jeszcze za rządów PiS, kiedy do kraju masowo i w niekontrolowany sposób ściągali „studenci i pracownicy” z różnych stron świata, często na wizach „przyspieszanych” przez pośredników. To wtedy Polskie Linie Lotnicze LOT zawarły z nieznaną w branży firmą z Uzbekistanu umowę na loty rejsowe do Taszkentu i z powrotem. I chociaż kontrahent nie wpłacił w terminie depozytu ani przedpłat, w dodatku przysłał fałszywe potwierdzenia przelewów, pierwszy rejs się odbył.

Okazuje się, że referencje firmie z Uzbekistanu wystawiły uzbeckie i polskie służby dyplomatyczne. A kiedy na jaw wyszły fałszywe zapłaty, nie odwołano lotu, obawiając się „skazy na reputacji”. 

Czytaj więcej

Proceder „visa shopping”. Komisja śledcza ds. afery wizowej ujawniła nieznane fakty

Ryzykowny interes – fikcyjne przelewy i nietypowe zachowania zarządu

Umowę z uzbeckim biurem podróży LLC FLYIN’UP na realizację dziesięciu rejsów czarterowych na trasie Warszawa–Taszkent–Warszawa PLL LOT zawarł w styczniu 2023 r. Cenę czarteru określono na 193 800 dolarów, loty miały się odbyć do czerwca 2023 r., a pierwszy zaplanowano na 21 marca. Reklamowano je nawet na rządowej stronie gov.pl. Samolot miał latać trzy razy tygodniowo, a od kwietnia już cztery razy w tygodniu. „LOT będzie pierwszą europejską linią lotniczą oferującą regularne połączenia lotnicze do Uzbekistanu” chwalono się na stronie.

Uzbecka firma zgłosiła się sama, rozmowy podjęto jesienią 2022 r. Nie miała doświadczenia, dlatego Biuro ds. Zgodności i Przeciwdziałania Nadużyciom LOT-u zaleciło dodatkowe środki ostrożności: depozyt pieniężny w wysokości ponad 213 tysięcy dolarów, który kontrahent miał obowiązek wnieść przed pierwszym lotem (w dwóch ratach – do 7 lutego i do 17 lutego). Z kolei opłaty za poszczególne rejsy miały być regulowane przedpłatami – przelewem – najpóźniej we wtorki poprzedzające dany lot.

Na dzień pierwszego rejsu uzbecka firma wpłaciła jedynie partiami kwotę 43 tysięcy dol. Kiedy Dział Czarterów PLL LOT w mailach do właścicielki firmy Anastasiyi Arushanovej upominał się o zapłatę depozytu i należności za lot zaplanowany na 21 marca, ta tłumaczyła spóźnienie problemami finansowymi wynikającymi z „małej rozpoznawalności nowego kierunku” i świętem państwowym w Uzbekistanie, przez które w bankach miały powstać zatory płatnicze. Właścicielka w końcu przesłała potwierdzenia pięciu przelewów na kwotę 164 tysięcy dolarów – jak się okazało, wszystkie były fałszywe.

Krzysztof Moczulski, rzecznik narodowego przewoźnika, potwierdza: Kontrahent przed realizacją lotów czarterowych miał uiścić na rzecz LOT depozyt pieniężny w wysokości ok. 213 000 USD na poczet zabezpieczenia finansowego zlecenia. Przed pierwszym rejsem LLC FLYING’UP dokonała wpłat w wysokości 43 000 USD oraz przesłała potwierdzone przez Ambasadę Uzbekistanu w Polsce, jak się później okazało fałszywe, potwierdzenia przelewów o wartości ok. 164 000 USD. Na podstawie ww. potwierdzeń, rejs zrealizowano według harmonogramu” – odpowiada „Rzeczpospolitej” rzecznik PLL LOT.

Potwierdzeń przelewów, które okazały się fikcyjne, nikt nie zweryfikował nawet w najprostszy możliwy sposób, czyli sprawdzając, czy środki zostały zaksięgowane na koncie. Rejs się odbył na podstawie „potwierdzeń przelewów”, a decyzję o jego wykonaniu podjął członek zarządu ds. handlowych Michał Fijoł oraz dyrektor Biura Siatki Połączeń Robert Ludera.

Odwołanie rejsu w ostatniej chwili wiązałoby się z wysokim ryzykiem reputacyjnym

Krzysztof Moczulski, rzecznik PLL LOT

Dlaczego lotu nie odwołano? Decyzja ta uwarunkowana była referencjami biura podróży w tym m.in. pozytywnymi rekomendacjami zarówno ze strony uzbeckich, jak i polskich służb dyplomatycznych, a także faktem, że LOT planował uruchomienie regularnych połączeń do Taszkentu. Uznano więc, że odwołanie rejsu w ostatniej chwili wiązałoby się z wysokim ryzykiem reputacyjnym” twierdzi rzecznik PLL LOT. Dodaje, że „potwierdzenia przelewów, które zostały zrealizowane, miały identyczną postać jak te, które ostatecznie nie doszły do skutku”. Przelewy zaczęto badać po pierwszym rejsie, a kolejne loty anulowano.

Czytaj więcej

LOT poleci do Uzbekistanu. Eksperci: To atrakcyjny kierunek

Na umowie z uzbecką firmą PLL LOT wyszedł jak Zabłocki na mydle. Bo ostatecznie LLC FLYIN’UP zapłaciła polskiemu przewoźnikowi 98 500 dolarów (z tego ponad połowę dopiero po zrealizowaniu lotu). Jaki był więc jego zysk na interesie? Kontrahent nie uiścił 95 300 USD z tytułu ceny czarteru oraz kwoty 7963 USD z tytuł kosztów cateringu oraz opłat pasażerskich rejsu zrealizowanego 21.03.2023”  wylicza Moczulski. Pełny koszt jednego, zrealizowanego rejsu to 93 000 dolarów. A więc LOT zarobił jedynie 2300 dolarów w miejsce zakładanych 98 500 dolarów.

Do sprawy wchodzi LOT-owski audyt. I odkrywa szereg nieprawidłowości

Jak wynika z informacji „Rz”, Biuro Compliance działające w PLL LOT dopatrzyło się lawiny naruszeń procedur i zasad, a także niezrozumiałych działań.

Wykryto, że 24 stycznia 2023 r. podczas posiedzenia zarządu PLL LOT, na którym zapadła zgoda na zawarcie czarteru z uzbecką firmą, członkowie zarządu dostali błędną informację, że „Czarterujący wpłacił kaucję, która stanowi równowartość 100 proc. kosztów jednej rotacji tego połączenia” (taka informacja była we wniosku sporządzonym przez dyrektora Biura Siatki Połączeń, zaakceptowanym przez członka zarządu ds. handlowych). Zarząd zgodził się więc na współpracę z uzbecką firmą w przekonaniu, że interes polskiego przewoźnika został właściwie zabezpieczony. Tymczasem w tym dniu nie było żadnej wpłaty od firmy – pierwszej dokonała ona dopiero 14 marca na kwotę 18 000 dolarów, co stanowiło 8,44 proc. wymaganego depozytu – ustaliło Biuro Compliance. Na wszelkie zmiany w umowie czy odstępstwa także wymagana była zgoda zarządu – podkreśla jeden z naszych rozmówców.

Inna nieprawidłowość wskazana w analizie dotyczy tego, że dyrektor Biura Siatki Połączeń wraz z członkiem zarządu ds. handlowych Michałem Fijołem nie zdecydowali się na anulowanie lotu i zgodzili się na jego wykonanie, chociaż na rachunku bankowym PLL LOT w chwili podejmowania tej decyzji „nie zaksięgowano depozytu oraz przedpłaty za lot”.

Brak historii wcześniejszych relacji biznesowych z LLC FLYIN’UP, ale przede wszystkim fakt niewywiązania się Czarterującego z obowiązku dokonania zapłaty depozytu jednoznacznie dyskwalifikuje wiarygodność kontrahenta”  stwierdzono w analizie.

Z dokumentów, do których dotarła „Rz” wynika, że Michał Fijoł i Robert Ludera w postępowaniu kontrolnym sami tłumaczyli tę decyzję w ten sposób, że realizacja rejsu bez otrzymania zapłaty była „anomalią” w praktyce operacji czarterowych, bo dotychczas loty odbywały się dopiero po zaksięgowaniu wpłat od kontrahentów.

Dlaczego tutaj od tego odstąpiono? Z powodu politycznej presji. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że uzbecka firma miała promować czartery w swoim kraju m.in. w mediach, zaangażowały się w to również służby dyplomatyczne Ambasady Uzbekistanu w RP, a w planach były stałe połączenia do Taszkentu. Presja na LOT, by na siłę realizować loty z Uzbekistanu do Polski, jest zadziwiająca. Kto przyleciał w ramach czarteru 21 marca? Nie udało nam się tego ustalić. Wiele wskazuje jednak na to, że mogło chodzić o „siłę roboczą”, którą Uzbekistan planował „eksportować do Polski.

Nie słyszeliśmy podczas prac o wątku z tym lotem, choć wątek z wizami w ambasadzie w Uzbekistanie jest nam znany. Nie mogę o nim mówić, bo znajduje się on w części tajnej materiałów – mówi nam poseł KO Marek Sowa, szef sejmowej komisji ds. afery wizowej.

Właśnie koniec 2022 r. i początek 2023 r. to szczyt patologii, która później zostanie okrzyknięta „aferą wizową”. To wtedy Edgar Kobos, współpracownik ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, załatwiał za łapówki wizy dla firm. W raporcie komisji ds. afery wizowej znajduje się akapit poświęcony problemom z uzyskaniem wiz dla pracowników z Uzbekistanu (oraz Indii), którzy mieliby pracować na polskich plantacjach. Pisze o tym do Zbigniewa Raua, szefa MSZ, w alarmującym tonie ówczesny wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski.

Kontrola wizowa w Uzbekistanie w efekcie „rosnącej presji wizowej”

Biuro Kontroli, Audytu i Ewaluacji MSZ prowadzi dziś kontrolę Ambasady RP w Taszkencie m.in. w zakresie spraw wizowych. Kraje Azji Środkowej, w tym Uzbekistan, znane są ze wspierania migrantów zarobkowych w ich dążeniach do znalezienia zatrudnienia za granicą (eksternalizacja nadwyżek demograficznych). W ostatnich latach w związku z agresją Rosji na Ukrainę skurczyły się możliwości zarobkowania na rosyjskim rynku pracy. Władze Uzbekistanu aktywnie zabiegają o stworzenie ścieżek usystematyzowanej migracji do krajów Schengen, w tym do Polski”  przyznaje dziś MSZ w odpowiedzi dla „Rz”. 

Ze statystyk Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 2022 r. dla obywateli Uzbekistanu wydano 33 373 pozwolenia na pracę, w 2023 r. 27 959, a w pierwszej połowie 2024 r.  14 068. „W konsekwencji tego Konsul RP w Taszkencie od lat mierzy się z rosnącą presją wizową”  podkreśla MSZ. Statystyki ministerstwa z tych lat pokazują również ogromne zainteresowanie wizami studenckimi do Polski.

W tamtym okresie Uzbekistan stał się bowiem także miejscem innych interesów: Collegium Humanum, uczelni Pawła Cz., która w październiku 2021 r. otworzyła jedną ze swoich filii w uzbeckim Andiżanie. Według prokuratury w efekcie lobbingu pozytywne opinie w MSZ miało „wychodzić” dla tej uczelni dwóch europosłów PiS  Karol K. i Ryszard Cz. W 2021 r. Ryszard Cz. otrzymał tytuł doktora honoris causa na jednej z uzbeckich uczelni, rok później Paweł Cz., rektor Collegium Humanum, został konsulem honorowym Uzbekistanu w Poznaniu. W raporcie komisji ds. afery wizowej czytamy: „Na uwagę zasługuje liczba studentów skreślonych z listy [studentów polskich uczelni – red.] w latach 2022–2023 pochodzących z Uzbekistanu – 46,3 proc. (w tym 54 proc. w 2020 r.) w stosunku do ogólnej liczby studentów z tych krajów”.

Uzbekistan w państwach zachodnich uważany jest za państwo rządzone przez dyktatora podobnego do białoruskiego Łukaszenki. Prezydent tego państwa Szawkat Mirzijojew uniemożliwia normalne funkcjonowanie demokratycznej opozycji, utrzymuje natomiast kontrolowaną przez siebie „opozycję koncesjonowaną”. Zmienił też konstytucję, by przedłużyć sobie kadencję i móc rządzić aż do 2040 roku”  pisało OKO.Press.

Jest śledztwo o oszustwo. A co z ewentualnym niedopełnieniem obowiązków?

Szkodę dla LOT oszacowano na ponad 103 000 dolarów, czyli równowartość 451 000 zł (niezapłacone 95 300 dolarów za czarter i 7963 dolary z tytułu kosztów cateringu i opłat pasażerskich).

LOT wystawił noty do płatności kar umownych na kwotę ponad 852 000 dolarów, jednak ściągnięcie ich z uzbeckiego biura podróży jest praktycznie niemożliwe. W marcu 2024 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie oszustwa na szkodę polskiego przewoźnika. Miesiąc później je zawieszono.22 kwietnia 2024 r. został skierowany wniosek o międzynarodową pomoc prawną do Uzbekistanu. Oczekujemy na jego realizację. Nikomu nie postawiono zarzutów. Po wpłynięciu materiałów do prokuratury śledztwo zostanie podjęte – mówi nam prok. Piotr Skiba, rzecznik prokuratury.

Czy zbadana zostanie również kwestia ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez osoby, które mimo niespełnienia przez uzbecką firmę warunków umowy (m.in. braku wpłaty depozytu i zapłaty w terminie za lot) dopuściły, by rejs się odbył?

Wszystko rozegrało się w 2023 r., jeszcze za rządów PiS, kiedy do kraju masowo i w niekontrolowany sposób ściągali „studenci i pracownicy” z różnych stron świata, często na wizach „przyspieszanych” przez pośredników. To wtedy Polskie Linie Lotnicze LOT zawarły z nieznaną w branży firmą z Uzbekistanu umowę na loty rejsowe do Taszkentu i z powrotem. I chociaż kontrahent nie wpłacił w terminie depozytu ani przedpłat, w dodatku przysłał fałszywe potwierdzenia przelewów, pierwszy rejs się odbył.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Morawiecki o Brzosce, Tusku i ostrym wpisie Janusza Kowalskiego. "Niech mnie pan nie rozśmiesza"
Kraj
Krystyna Piórkowska złowiła kolejnego polonika
Kraj
Nie pokażesz prawa jazdy, nie kupisz paliwa. Pomysł KO na poprawę bezpieczeństwa
Kraj
Pożar hali w Gdańsku. Co wiadomo o przyczynach?
Kraj
Nowy sondaż partyjny: KO na pozycji lidera, goni ją PiS. Kto poza Sejmem?