Od 2020 r. czeka nas szereg poważnych zmian, które Ministerstwo Finansów przedstawiło w wieloletnim planie finansowym państwa na lata 2019–2022. To m.in. wprowadzenie trzeciej, 17-procentowej stawki w skali PIT, podwyższenie o 120 proc. kosztów uzyskania przychodów, zerowy PIT dla młodych, zniesienie limitu składki na ZUS, oskładkowanie umów cywilno-prawnych czy tzw. test przedsiębiorcy.
Czytaj także: Ja tu jestem szefem. Samozatrudnienie to dobry pomysł?
Skalę tych zmian oszacowano w sumie na niebagatelną kwotę ok. 20 mld złotych. Jednak zdaniem ekspertów tak duże pieniądze nie posłużą do reformy systemu podatkowo- składkowego w Polsce, choć wymaga on pilnej poprawy. – To kolejna zmarnowana szansa – ocenia Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Obecnie kluczowe problemy to wysokie opodatkowanie niskich dochodów, nadmierna opłacalność samozatrudniania i wysoki poziom komplikacji w systemie. Zmiany zaproponowane większości potęgują te problemy, zamiast je likwidować – wyjaśnia.
– Zmiany w podatku PIT można traktować jako pierwszy, wstępny krok do reformy obniżającej klin podatkowy przy niskich dochodach – analizuje z kolei Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Ale nie da się ukryć, że w WPFP przedstawiono też rozwiązania, które ewidentnie nie wpisują się w jakaś szerszą strategię i wizję systemu podatkowego w Polsce. Mają jedynie na celu uzyskanie bieżących wpływów do sektora finansów publicznych, by mieć źródło finansowania nowych wydatków – zauważa Kozłowski.
Największe szkody, zdaniem ekspertów, wyrządzi zniesienie limitu składek na ZUS (obecnie to 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia). W efekcie koszty pracy etatowej znacznie się zwiększą. Przy wynagrodzeniu brutto rzędu 15 tys. złotych miesięcznie pracodawca będzie musiał dołożyć ok. 1,1 tys. złotych, przy 20 tys. złotych – nawet 2,4 tys. złotych na miesiąc.