Sprawę młodej kobiety w mediach społecznościowych nagłośnił reprezentujący ją doradca sukcesyjny Magdalena Nowak. Dotyczy ona wydarzeń sprzed dziewięciu lat, kiedy to 14-letnia wówczas dziewczyna podczas kontroli biletów w miejskim autobusie dostała karę za jazdę na gapę. Kontroler wystawił jej wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej w wysokości 301,40 zł, zaś przy jego wystawieniu nastolatka podała mu swój adres zamieszkania – inny niż ten, pod którym była zameldowana. Swoją tożsamość potwierdziła poprzez okazanie szkolnej legitymacji.
Jak mówi „Rzeczpospolitej” Magdalena Nowak, jej pełnoletnia dziś klientka należności tej wówczas nie uregulowała. W ubiegłym roku zaś zorientowała się, że komornik zajął jej konto bankowe. Na mocy sądowego nakazu wydanego w 2016 r. wyegzekwował od niej 1000 zł. Początkowo młoda kobieta nie połączyła tego faktu ze zdarzeniem sprzed lat. – O tym, że jakakolwiek dotycząca jej sprawa toczyła się w sądzie, ani ona sama, ani jej matka wcześniej nie wiedziały – zaznacza Magdalena Nowak.
Urząd wysyłał wezwania do zapłaty na zły adres, bo nie posłuchał dziecka
Ponieważ ruchy na koncie kobieta zauważyła w okresie okołoświątecznym, dopiero po kilku dniach skontaktowała się z komornikiem. Okazało się, że wniosek o egzekucję otrzymał on już w marcu 2023 r., a więc ponad pół roku wcześniej. Korespondencja w tej sprawie nie trafiła jednak do samej zainteresowanej, bo wysyłano ją na adres zameldowania, a nie zamieszkania – podany wcześniej kontrolerowi. Urząd Miejski w Białymstoku – jak wyjaśnia reprezentująca kobietę – to jednak pierwszy z adresów podawał we wszystkich udostępnianych komornikowi pismach, bo taki też znajdował się w bazie danych mieszkańców. Na adres zameldowania trafiły też wcześniej wezwania do zapłaty – zarówno z urzędu miasta, jak i później z sądu.
Urząd – jak tłumaczy Magdalena Nowak – złożył w końcu pozew o wydanie sądowego nakazu. – Nie uwzględnił przy tym, że sprawa dotyczy osoby wówczas jeszcze wciąż nieletniej, a więc przyłączony do niej powinien zostać jej przedstawiciel ustawowy – wskazuje reprezentująca. Sądowy nakaz zapłaty – powiększony już o kwotę kosztów sądowych – również nie trafił do adresatki, bo wciąż posługiwano się jej adresem zameldowania. – Ponieważ nakaz nie został odebrany, na mocy obowiązujących wówczas przepisów uznano go za doręczony – dodaje Magdalena Nowak.
Gapowiczka bez szansy na kredyt
O nadanie mu klauzuli wykonalności urząd do sądu wystąpił dopiero w 2022 r., czyli w czasie, kiedy młoda kobieta miała już 21 lat. Zawnioskowała ona więc o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu od wydanego nakazu, zaś sąd uznał ten wydany wcześniej za nieważny. Od tego wyroku odwołał się radca prawny z ramienia urzędu.