Czytaj także: Policyjne statystyki za 2017 r. o kradzieży aut
Sąd Okręgowy, a następne Apelacyjny we Wrocławiu żądanie oddaliły. W ich ocenie wymóg "zabezpieczonia" z ogólnych warunków ubezpieczenia był dostatecznie stanowczy i jasny. Pozostawienie kluczyków, sterownika i dokumentów w domku kempingowym nie spełniało więc należytego zabezpieczenia, tym bardziej, że kierowca mógł zabrać je ze sobą, tak jak zabrał telefon komórkowy.
Sąd Najwyższy, do którego odwołał się Janusz S. był jednak innego zdania i nakazał sądowi apelacyjnemu ponowne rozpoznanie sprawy. SN wprawdzie wskazał, że w większości przypadków brak przedłożenia kluczyków i dowodu rejestracyjnego będzie dowodem, że ubezpieczony nienależycie zabezpieczył samochód. - Przy wykładni umowy ubezpieczenia auto-casco nie można jednak abstrahować od tego, że w świadomości społecznej ukształtowało się rozumienie takiej umowy jako ubezpieczenia szerokiego, obejmującego z reguły wszystkie zdarzenia określone mianem kradzieży - wyjaśnił SN.
- Zatem wszelkie wyłączenia odpowiedzialności powinny być w ogólnych warunkach ubezpieczenia, jak i umowie wyraźnie określone, by ubezpieczający w chwili kupowania polisy wiedział jednoznacznie, jakie zdarzenia nie są objęte ubezpieczeniem. Niejednoznacznie określenia interpretować należy zaś na korzyść ubezpieczonego - uznał SN.
Ryzyko kompensuje wyższa składka
- Powód miał prawo zostawić samochód w miejscu, gdzie go zaparkował. Nie można bowiem nakazać kierowcy parkowania tylko na strzeżonych parkingach - wskazał sędzia SN Jacek Grela. - Co się tyczy zabezpieczenia dokumentów, kluczyka i pilota, nie można tych powinności oceniać w kategoriach nadzwyczajności czy luksusu. Tak, jak korzystanie z samochodu jest powszechnym zjawiskiem, tak jego zabezpieczenie nie zakłada nadzwyczajnych środków ostrożności. Pozostawienie w domu, miejscu pracy, pokoju hotelowym, to powszechny sposób postępowania. Umieszczenie kluczyków np. w hotelowym sejfie daje dodatkowy komfort dla posiadacza pojazdu, ale nie jest jego obowiązkiem. Brak też podstaw do obciążania właściciela ekstra obowiązkami w stosunku do posiadaczy mniej wartościowych pojazdów. Ryzyko ubezpieczyciela rekompensowane jest bowiem wyższą składką –dodał sędzia Grela.
- To wyjątkowo trafne i prokonsumenckie orzeczenie, które winno stanowić wytyczne dla zakładów ubezpieczeń. Biorąc pod uwagę powszechność korzystania z samochodów, SN nakazuje przy ocenie powinności kierowcy zachować umiar, zdrowy rozsądek, a nie wymagać nadzwyczajnej ostrożności – ocenia Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Finansowego.