Początkowo przewoźnik miał zawiesić działalność tylko na pięć dni — od 21 do 25 kwietnia. Jak czytamy na stronie Air Moldova, decyzja została podjęta z powodu braku niezbędnych środków finansowych na podtrzymanie działalności firmy. „Niestety doszliśmy do wniosku, że wszystkie wysiłki zmierzające do powrotu do operacji Air Moldova w obecnej sytuacji okazały się niewystarczające” — pisze przewoźnik i zapewnia jednocześnie, że wszyscy pasażerowie, którzy kupili bilety na jej rejsy, otrzymają zwrot pieniędzy.
Linia robi teraz wszystko, by po okresie uziemienia, ile miałby on nie potrwać, wrócić do operacji. Wysłała już petycję do Biura Prezydenta Republiki z prośbą o interwencję. Bo w sytuacji, kiedy nie jest w stanie porozumieć się z bankami, bankructwo jest nieuniknione.
Czytaj więcej
W roku wojny wywołanej przez Kreml na Ukrainie, rosyjskie linie lotnicze poniosły straty o równowartości 7,5 mld zł. Przewozy pasażerskie zmniejszyły się o 15 proc. a towarowe aż o 60 proc. To dane oficjalne, nie można ich zweryfikować.
Air Moldova nie posiada już ani jednego samolotu. Na jej rzecz operacje wykonują czarterowe linie ukraińskie SkyUp Airlines, bułgarskie ALK Airlines oraz greckie Lumiwings.
Mołdawski regulator lotów (CAA) poinformował, że wielokrotnie informował o poważnych kłopotach finansowych tego przewoźnika i domagał się planu naprawczego. A skoro takiego planu nie ma, to linia została obłożona wewnętrznymi sankcjami i nie ma prawa funkcjonować.