Nie było nadprogramowych dawek szczepionek, wszystkie placówki otrzymały tyle, ile zamówiły – twierdzą zgodnie: Agencja Rezerw Materiałowych, NFZ i resort zdrowia. „Rzeczpospolita" ustaliła jednak, że szpitale otrzymały w ostatnich dniach roku od dwóch do nawet trzech razy więcej dawek, niż zamawiały.
Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, które zaszczepiło z puli dla personelu medycznego aktorów, byłego premiera i dyrektora prywatnej telewizji, nie było do tego przygotowane, bo planowo miało zacząć szczepić od 4 stycznia. Ale tuż przed sylwestrem naciskano na uczelnianą spółkę, żeby wzięła szczepionki „by się nie zmarnowały". I zaczęła się „łapanka".
Niejasne porozumienie
Pierwsze szczepionki – 10 tys. – trafiły do 72 szpitali węzłowych 26 grudnia, kolejna dostawa (ok. 300 tys. sztuk) za trzy dni. W połowie grudnia NFZ publikuje listę 509 szpitali węzłowych, które będą szczepić personel medyczny grupy 0. Na liście jest Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM przy Banacha, a nie spółka – Centrum Medyczne WUM. Spółka ma szczepić personel na mocy niejasnego do dziś porozumienia podpisanego między prof. Zbigniewem Gaciongiem, rektorem WUM, a dr Ewą Trzeplą – prezesem tej spółki.
Dlaczego to istotne? Bo spółka, według harmonogramu, miała zacząć szczepienia 10 tys. osób dopiero od 4 stycznia. Brak jej na liście kluczowych szpitali węzłowych. Mimo to Agencja Rezerw Materiałowych przysyła jej szczepionki aż dla 450 osób z personelu szpitalnego, które musi wyszczepić w trzy dni.
„Do Centrum Medycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zostały dostarczone szczepionki w ilości zgodnej z zamówieniem złożonym przez WUM. Do 30 grudnia włącznie CM WUM otrzymało 90 wielodawkowych fiolek Comirnaty" – zapewnia nas Krzysztof Bielak z ARM.