Nielegalni migranci od kilku lat przedostają się do Europy przez granicę Polski z Białorusią albo tzw. szlakiem bałkańskim. Służby rozbiły właśnie grupę trudniącą się nielegalnym przerzutem, w której kluczową rolę odgrywali obywatele Polski: matka i jej 19-letni syn. Według ustaleń śledczych cudzoziemcy płacili im za transport do 7 tys. euro. Grupa działała na terenie Polski, Węgier, Słowacji i Niemiec, i miała międzynarodowy charakter.
Czytaj więcej
Wyłapanie dwóch tysięcy migrantów, którzy przez Słowację dostali się do Polski, zniechęciło kolejnych. Presja ze szlaku bałkańskiego osłabła, ale Rosja i Białoruś szykują nowe trasy.
– Kobieta zajmowała się przede wszystkim werbowaniem kurierów-kierowców, którzy przewozili nielegalnych migrantów z południa Europy do Niemiec i Austrii. W procederze pomagał jej syn – mówi „Rz” Szymon Mościcki, rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej.
Teraz oboje są już w polskich aresztach, sprowadzeni z Niemiec w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Ceny były różne. Zazwyczaj organizatorom przemytu za cały transport migranci płacili od 2,5 do 7 tys. euro.
Członkowie grupy przestępczej mieli ściśle określone zadania. Jedni dostarczali informacji na temat miejsc w Rumunii, Bułgarii czy Chorwacji, w których są duże skupiska migrantów, chcących przedostać do Europy Zachodniej, inni zajmowali się wyszukiwaniem i organizowaniem noclegów oraz środków transportu, a jeszcze kolejni byli odpowiedzialni za sam przewóz ludzi.