Kościół św. Szymona i św. Heleny w Mińsku, potocznie nazywany Czerwonym Kościołem, to jedna z najważniejszych świątyń na Białorusi i jedna z wizytówek kraju. Zbudowany w 1910 r. przez Edwarda Woyniłłowicza. Od początku rządów Aleksandra Łukaszenki był twierdzą wolnej myśli i słowa w białoruskiej stolicy. W kościele znajduje się biblioteka polska, działał też teatr i chór, a przed falą protestów w 2020 r. nauczano tam języka polskiego z inicjatywy prześladowanego Związku Polaków na Białorusi. Miejsce to wielokrotnie stawało się twierdzą dla rozpędzanych przez milicję uczestników antyrządowych protestów. Bo tuż obok znajdują się budynki rządu, parlamentu i Centralnej Komisji Wyborczej.
Przy kościele postawiono pomnik archanioła Michała pokonującego bestię. Jest też pomnik papieża Jana Pawła II, to m.in. dzięki jego wstawiennictwu świątynia została zwrócona wiernym jeszcze przed upadkiem komunizmu. Ale na papierze budynek pozostał własnością urzędu miasta Mińska, zarządzaną przez jedną z państwowych spółek. Spór pomiędzy reżimem a białoruskim Kościołem katolickim o formalnoprawny zwrot świątyni ciągnął się od lat.
Jesteśmy świadkami bezprawia, które nie dziwi, bo dobrze wpisuje się w sytuację na Białorusi.
W czwartek białoruska redakcja Radia Swaboda poinformowała, że proboszczowi parafii Uładzisławowi Zawalniukowi nakazano opuszczenie budynku świątyni i wywiezienie całego wyposażenia do 12 października. Formalną przyczyną miał być „brak możliwości dalszej eksploatacji budynku”. Kilka dni temu w kościele doszło do tajemniczego pożaru, niezależne media opublikowały zdjęcia wybitych witryn w świątyni i sugerowały, że doszło do podpalenia. Ogień szybko opanowano, ale władze po tym incydencie wstrzymały wszystkie nabożeństwa.
W czwartek w białoruskich niezależnych mediach pojawiły się też informacje, że władze zamykają również katolicką szkółkę działającą przy Misji Dobrego Samarytanina w Mińsku. W momencie zamknięcia tego wydania gazety przedstawiciele władz kościelnych w białoruskiej stolicy nie komentowali sprawy. Jak dowiedziała się „Rz”, duchowieństwo w Mińsku przygotowywało w czwartek oświadczenie.