Po białoruskiej stronie granicy, na wysokości Kuźnicy Białostockiej, kilkutysięczna grupa migrantów prowadzona przez uzbrojonych i zamaskowanych funkcjonariuszy Aleksandra Łukaszenki zatrzymała się w poniedziałek pod granicznymi drutami. Dochodzi do prób siłowego sforsowania granicy.
W południe spotkał się sztab kryzysowy z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, szefów MON, MSZ, MSWiA i przedstawicieli służb. Później sztab spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. Po południu zebrał się Komitet Polityczny PiS, by rozmawiać o sytuacji na wschodniej granicy.
Czytaj więcej
Zdesperowani ludzie, sterowani przez reżim Łukaszenki, chcą siłowo dostać się w granice UE. Zmobi...
O tym, że grupa nawet tysiąca imigrantów zmierza w stronę polskiej granicy, służby patrolujące granicę z powietrza wiedziały od weekendu. Uczęszczane przez przybyszów z Bliskiego Wschodu miejsca w białoruskiej stolicy jeszcze w niedzielę wieczorem zaczęły świecić pustkami. W niezależnych białoruskich mediach już wtedy pojawiła się informacja, że przebywający w kraju migranci otrzymują za pośrednictwem sieci społecznościowych informacje od arabskojęzycznych koordynatorów, że muszą wszyscy jak najszybciej stawić się w określonych miejscach Mińska, by wyruszyć na granicę. W poniedziałek w okolicy przejścia granicznego Bruzgi–Kuźnica pojawił się tłum imigrantów. Początkowo szli w kierunku przejścia, ale białoruskie służby pokierowały tłum z głównej szosy w bok, wzdłuż granicy. Z doniesień białoruskich niezależnych mediów wynikało, że po białoruskiej stronie pojawiły namioty, ale też wojskowe ciężarówki z uzbrojonymi żołnierzami.
Nasi rozmówcy ze służb nie są zdziwieni, że stało się to właśnie teraz. – Było do przewidzenia, że Łukaszenko będzie chciał wykorzystać nasze narodowe święto, by uderzyć – oceniają. MON wysłało na miejsce aż 12 tys. żołnierzy, kolejne 8 tys. Straż Graniczna, a tysiąc policja. Dodatkowo ściąganych jest pospiesznie co najmniej kilkuset kolejnych funkcjonariuszy, głównie z oddziałów prewencji, którzy wrócili do swoich jednostek w związku z Marszem Niepodległości. Na granicę skierowani zostali także policyjni antyterroryści zarówno z samodzielnych pododdziałów kontrterrorystycznych z kraju, jak i z BOA, czyli z z centrali z Warszawy.