Wolny związek jest OK

Przybywa osób, które żyją na kocią łapę. Potem większość chce ślubu.

Publikacja: 10.04.2014 02:03

Wolny związek jest OK

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński KK Kuba Kamiński

W Polsce zaledwie 3,6 proc. wszystkich związków to konkubinaty – wynika z raportu dotyczącego związków nieformalnych opracowanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. I choć zapewne liczba ta jest nieco zaniżona, i tak pokazuje jedno – Polacy są społeczeństwem bardzo tradycyjnym i jednak większość par ostatecznie decyduje się na ślub.

Brak kasy, brak rodziny

– Choć następujące w ostatnich latach zmiany kulturowe spowodowały, że rodziny żyjące ze sobą bez ślubu już nikogo nie gorszą, to jednak wiele osób wstydzi się przyznać do życia w związku nieformalnym – mówi dr Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego i autor raportu. Dodaje, że nadal w wielu środowiskach słowo „konkubinat" kojarzy się z patologią. – Dlatego Polacy często mieszkają ze sobą bez ślubu, ale stan taki traktują raczej jako małżeństwo na próbę niż związek kohabitacyjny – dodaje ekspert.

20 proc. polskich dzieci przychodzi na świat w związkach nieformalnych, a w Europie już średnio co trzecie

Zdaniem dr. Szukalskiego takich luźnych związków przybywa zwłaszcza w ostatnich latach. Sprzyja temu niestabilna sytuacja życiowa młodych ludzi – brak stałej pracy, mieszkania i pieniędzy.

Z raportu wynika, że w takich związkach najwięcej jest osób między 25. a 29. rokiem życia. A w ostatnich dziesięciu latach liczba takich związków w tej grupie wiekowej wzrosła aż dwukrotnie. – W takiej sytuacji ludzie chętniej decydują się na związki niesformalizowane, bo one nie rodzą zobowiązań, takich jak np. obowiązek alimentacyjny wobec partnera – tłumaczy Szukalski.

Marynarz bez żony

Najwięcej konkubinatów jest w województwie zachodniopomorskim (3,8 proc.) i lubuskim (3,7 proc.). A miastem, w którym najwięcej osób życie na kocią łapę, jest Świnoujście. Zdaniem Gabrieli Poniedziałek-Petruk, dyrektorki Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, może to wynikać z specyfiki miasta. – Leżymy nad morzem. Dużo tu żołnierzy i marynarzy i przypuszczam, że to może być powodem tych wolnych związków – mówi.

Zauważa, że w tym regionie nie ma takich tradycji rodzinnych jak na wschodzie kraju. – Na tym terenie brak wielopokoleniowych rodzin, poza tym sytuacja gospodarcza sprawia, że ludziom łatwiej żyć w wolnych związkach. Łatwiej im się bowiem przenosić z miejsca na miejsce – uważa Poniedziałek-Petruk.

Ks. Andrzej Sapieha z kurii w Zielonej Górze uważa z kolei, że jest wiele różnych powodów, dla których ludzie decydują się na konkubinat. – Bliskość zachodniej granicy, ubóstwo i bezrobocie, zwłaszcza na tzw. obszarach popegeerowskich, brak silnych więzi społecznych i utrwalonych lokalnych tradycji, wreszcie niższy niż w innych regionach poziom uczestnictwa w praktykach religijnych – wylicza ks. Sapieha. Dodaje, że powstrzymanie tego trendu to zadanie dla państwa. – Poprzez właściwą politykę prorodzinną powinno się zachęcać ludzi do zawierania małżeństw, bo dzisiaj wiele par usprawiedliwia swój konkubinat np. chęcią zachowania świadczeń przysługujących osobom samotnie wychowującym dzieci. A dla wielu to podstawowe źródło utrzymania – uważa duchowny.

Religia wciąż łączy ludzi

Najmniej par w związkach kohabitujących można spotkać na terenie powiatów janowskiego na Lubelszczyźnie, dąbrowskiego i tarnowskiego w Małopolsce, przysuskiego na Mazowszu oraz brzozowskiego i kolbuszowskiego na Podkarpaciu. Tam ich odsetek sięga zaledwie 0,2 proc.

Z czego to może wynikać? – Jesteśmy małą społecznością. Tu wszyscy wszystkich znają i patrzą na wszystkich – uważa Elżbieta Nielipińska, sekretarz starostwa w Przysusze. – Nie bez znaczenia jest silnie zakorzeniona wiara wśród mieszkańców, która nie toleruje takich związków.

W Polsce zaledwie 3,6 proc. wszystkich związków to konkubinaty – wynika z raportu dotyczącego związków nieformalnych opracowanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. I choć zapewne liczba ta jest nieco zaniżona, i tak pokazuje jedno – Polacy są społeczeństwem bardzo tradycyjnym i jednak większość par ostatecznie decyduje się na ślub.

Brak kasy, brak rodziny

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”
Społeczeństwo
Wyborcy jednego z kandydatów na prezydenta zdecydowanie za wysłaniem polskich wojsk na Ukrainę
Społeczeństwo
Motocyklowa nonszalancja na drogach