Mąż zmarł miesiąc temu. Mnie i naszej dorosłej córce zostawił w testamencie dom jednorodzinny i kilkuletni samochód. W domu mieszkam razem z córką, to cały nasz majątek. Mąż miał dwóch synów z pierwszego małżeństwa, są już dorośli, życiowo urządzeni, ale oprócz alimentów niewiele dostali od ojca. Martwię się o jedno: czy ci synowie mają teraz jakieś prawa do naszego domu? Budowaliśmy go wspólnie z mężem, ale ja nie pracowałam na etacie, nie zarabiałam wiele. Czy to ma znaczenie?
– pisze czytelniczka.
Gdyby zmarły nie spisywał ostatniej woli do kręgu spadkobierców po nim, oprócz córki i żony, weszłyby również dzieci z pierwszego małżeństwa. Ponieważ jednak zostawił testament i pominął w nim synów, mają oni teraz prawo żądać zachowku od spadkobierców testamentowych, a więc czytelniczki i jej córki. Tylko wydziedziczenie synów przez ojca mogłoby pozbawić ich zachowku. Z listu nie wynika jednak, by taka sytuacja miała miejsce.
Zachowek to zasadniczo połowa tego, co pominięty w testamencie dostałby w spadku, gdyby spadkodawca nie pozostawił testamentu. Do obliczenia wysokości zachowku trzeba na początek zastosować ustawowe reguły dziedziczenia (art. 931 kodeksu cywilnego). W tym konkretnym przypadku na czytelniczkę oraz każde z trojga dzieci zmarłego męża przypadałoby wedle tych reguł po 1/4 udziału spadkowego. Jednak z woli zmarłego córka i żona zostały obdzielone jego majątkiem po połowie, a synowie nie dostali nic. Zgodnie z art. 991 k.c. obaj synowie mogą w ciągu pięciu lat od ogłoszenia testamentu zgłosić czytelniczce i jej córce żądanie zapłaty zachowku, a więc równowartości 1/8 udziału spadkowego.
Spadkobierczynie nie mogą odmówić zapłaty, nawet jeśli nie mają nic innego niż to, co dostały w spadku. Nie powinny też zwlekać z zapłatą, gdyż wtedy będą im narastać odsetki za zwłokę. Są jednak okoliczności, które mogą zmniejszyć wartość zachowku do zapłaty.