Podczas gdy w środę padł niechlubny rekord czwartej fali pandemii – w ciągu poprzedniej doby odnotowano aż 775 zgonów – medycy z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie znaleźli sposób, który pozwala zmniejszyć liczbę zgonów na oddziale intensywnej terapii, a tym samym przynieść ogromne oszczędności szpitalom.
Na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii (OAiIT) już w drugiej fali pandemii zatrudniono dwóch fizjoterapeutów, którzy są częścią zespołu terapeutycznego i uczestniczą w procesie leczenia, pracując z chorymi, jeszcze gdy są oni podłączeni do respiratora. Dzięki ich pomocy wielu ciężko chorych na Covid-19 ze stanowiska intensywnej terapii wstaje o własnych siłach.
– Na naszym oddziale na Covid-19 umiera mniej niż 50 proc. pacjentów. W drugiej i trzeciej fali było to 37,8 proc. pacjentów, obecnie w podobnych granicach, chociaż nie wykonywaliśmy jeszcze dokładnej analizy śmiertelności w tej fali – mówi prof. Wojciech Dąbrowski, kierownik Katedry i I Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Standard na Zachodzie
– Uważamy, że chorzy na respiratorze, u których stwierdzono zmiany w ponad 90 proc. płuc, nie są z góry przegrani. Poza leczeniem i wentylacją w odpowiednim ułożeniu na brzuchu, wdrożyliśmy program wczesnej mobilizacji. Większość pacjentów poddanych wczesnej mobilizacji jest wypisywana z oddziału w zadowalającym stanie, często wręcz z historią choroby pod pachą – dodaje prof. Dąbrowski.
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy odroczył do 29 grudnia ogłoszenie orzeczenia odnoszącego się do uchwały Naczelnej Rady Lekarskiej podnoszącej wymagania językowe stawiane medykom-cudzoziemcom.