Sędzia Leszek Mazur: Teraz nie zgłosiłbym się jako kandydat do Krajowej Rady Sądownictwa

– Nie ja jeden byłem sfrustrowany wynikami niektórych konkursów sędziowskich odbywających się przed Krajową Radą Sądownictwa. Byliśmy jednak w mniejszości – mówi „Rz” Leszek Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, przewodniczący KRS w poprzedniej kadencji.

Publikacja: 11.04.2025 04:39

Leszek Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, przewodniczący KRS w poprzedniej kadencji.

Sędzia Leszek Mazur

Leszek Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, przewodniczący KRS w poprzedniej kadencji.

Foto: rp.pl

W 2021 r. został pan odwołany z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, a w 2022 r. przestał pan być członkiem KRS. Nie żałował pan wówczas swojego członkostwa w Radzie?

Koniec mojego przewodniczenia w KRS był bardzo trudny. Wiązał się z pewną sytuacją, pewnymi napięciami, wręcz sytuacją trochę kryzysową. Rozstrzygnięcie wiązało się więc z ulgą. Natomiast oczywiście to nie jest miła sprawa zakończyć pełnienie funkcji w takich okolicznościach. Czekaliśmy jeszcze na opinię Sądu Najwyższego. Ostatecznie sam podjąłem decyzję.

Był pan pierwszym przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa, którego odwołano w czasie trwania kadencji.

Ostatecznie to ja zrezygnowałem, po tym odwołaniu. Opinia Sądu Najwyższego wskazywała, że nie można odwołać przewodniczącego w trakcie kadencji. Natomiast ja w tej sytuacji nie widziałem możliwości dalszego pełnienia tej funkcji.

Czytaj więcej

Apel do Andrzeja Dudy o weto. "Niebezpieczne narzędzie w rękach ministra"

Jaka była wtedy sytuacja w Radzie?

Była trudna. Wiązała się z dodatkowymi wypłacanymi pieniędzmi za pracę komisji, które nagle zaczęły być zwoływane, mimo że wcześniej nigdy nie były. Nie były zwoływane w poprzednich latach pracy tej Rady, ale też poprzednich Rad. Z mojego punktu widzenia taka problematyczna praca negatywnie wpływała nie tylko na finanse Rady, ale też na zwykłe czynności w postaci konkursów, które seryjnie były blokowane przez zespoły KRS. Nie były one przygotowane do ich referowania.

Kiedy odchodził pan w 2022 roku z KRS, nie myślał pan, by zostać w niej jednak dłużej?

Myślałem. Praktycznie wszyscy składali akces do dalszej pracy, ja również. Ale nie zostałem zaakceptowany przez sejmową komisję.

Czy teraz, kiedy pan słyszy, jakie są propozycje zmian wobec obecnej KRS, a więc kiedy sędziowie – jej członkowie – mają zmierzyć się z postępowaniami dyscyplinarnymi, cieszy się pan, że przestał to firmować?

Nie miałem i nie mam żadnych zastrzeżeń do generalnej ustawowej formy uregulowania KRS ustawą z 2017 roku. Ale sytuacja, jaka powstała w Radzie, zwłaszcza pod koniec 2020 r., wymagała pewnej kontestacji tej formuły pracy, związanej ze wspomnianymi komisjami oraz niektórymi konkursami na stanowiska sędziowskie z udziałem członków Rady lub ich rodzin. Więc może dobrze, że tak się stało.

Czyli pana zdaniem obecna Rada działa legalnie?

Tak to oceniam. Taka ocena nie wyklucza jednak potrzeby zmian ze względu na zmieniające się okoliczności, zebrane doświadczenia, także te negatywne. Dostrzegam możliwość, a nawet potrzebę zmian w tej formule. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego, pani profesor Manowska, już kilka lat temu proponowała inną drogę.

A w jakim kierunku by pan poszedł?

Jest formuła wyboru sędziów-kandydatów do KRS przez Sejm. I uważam to za rozwiązanie właściwe. Powrót do dawnych koncepcji wyboru sędziów przez sędziów to tworzenie zamkniętego kręgu związanego tylko ze środowiskiem sędziowskim. Natomiast formuła wyboru przez Sejm kandydatów daje jakąś formę pośredniej społecznej kontroli nad tym, kto w niej zasiądzie. Takie lub zbliżone rozwiązania są stosowane w szeregu krajów europejskich. Nasze, o ile pamiętam, nawiązywały najbardziej do rozwiązań hiszpańskich.

Czytaj więcej

Robert Gwiazdowski: Czego wiewiórki nie powiedziały premierowi

I dla pana wszystko jest jasne i prawidłowe?

Do przedyskutowania jest kwestia, w jaki sposób mają być wyłaniani kandydaci. Powinna być jasna formuła uwzględniająca głos środowiska sędziowskiego, ale może i innych środowisk prawniczych. Formuła, która została przyjęta, zgodnie z którą wszyscy sędziowie mogą zgłaszać się do tego wyboru, daje dużą otwartość, bo wystarcza poparcie 25 sędziów. To może zapewnić rozproszenie kandydatów, a nie tworzenie zwartej grupy, która później ma większość w Radzie.

Ale ta zasada nie doprowadziła do wyłonienia dużej liczby kandydatów.

To fakt. Pewne grupy w środowisku sędziowskim kontestowały w ogóle tę nową formułę wyboru, a całe środowisko nie bardzo wierzyło w jej skuteczność. Była dość szeroka kampania zniechęcania do zgłaszania się kandydatów. Dlatego było ich niewielu. O ile dobrze pamiętam – tylko 18.

Czytaj więcej

Aleksandra Wrzesińska-Nowacka: Nie zapominajmy, jaki jest cel

A gdyby miał pan teraz podjąć decyzję o kandydowaniu do KRS, zgłosiłby się pan?

Należy być konsekwentnym w swoich poglądach i w swoim stanowisku. Rozwiązania ustawowe uważam za właściwe. Pewne wątpliwości jednak są. Biorą się stąd, że weryfikowanie w praktyce przyjętych rozwiązań, które – teoretycznie, moim zdaniem – były prawidłowe, ujawniło różne zjawiska negatywne. Druga kadencja KRS pozwala też zauważyć – choć tak bardzo szczegółowo teraz jej prac nie obserwuję – kontestowanie pracy Rady, odbieranie jej możliwości organizacyjnych działań. Teraz, to znaczy w 2025 r., nie zgłosiłbym się jako kandydat do KRS, ale nie dlatego, że kontestuję przyjęte rozwiązania, oceniając, że wymagają tylko pewnych zmian. Po prostu za 2 lata kończę pracę zawodową, a moje 4 lata w KRS nie były łatwe.

A może warto by było coś zbudować od nowa?

Budowa zupełnie od nowa przez uprzedniego zniszczenie tego, co dotychczas było, a nie traktowanie tego jako pewnego etapu rozwojowego, nie wróży dobrze. Takie budowanie na gruzach poprzedniej konstrukcji nic dobrego nie przyniesie.

Czytaj więcej

Trwa spór o przyszłość prezes największego sądu w Polsce, która kończy 65 lat

Był pan zadowolony z wyników konkursów, w których brał pan udział?

Oczywiście, że nie byłem zadowolony z wyników niektórych konkursów, ale to jest kolegialny organ i ma możliwość autonomicznego decydowania. Wyniki głosowania mogą być zaskakujące, odbierane jako błędne itd.

I tak też wielokrotnie były odbierane.

Nie ja jeden byłem sfrustrowany wynikami niektórych konkursów. Z reguły byłem wtedy w towarzystwie pięciu–sześciu osób. Ale to była mniejszość.

A awanse sędziów – członków Rady – do wyższych instancji przed KRS, której byli członkami? Uwierało to pana jako przewodniczącego?

Oczywiście, że tak. Dlatego prezydium Rady zajęło stanowisko, że jeśli ktoś jest członkiem KRS, powinien powstrzymać się od wnioskowania o awans, a jeśli awans jest dla niego ważniejszy – powinien zrzec się członkostwa w Radzie.

Tylko, że na niewiele to się zdało…

Wyszło, jak wyszło.

Czytaj więcej

Mariusz Królikowski: List do neożerców

W 2021 r. został pan odwołany z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, a w 2022 r. przestał pan być członkiem KRS. Nie żałował pan wówczas swojego członkostwa w Radzie?

Koniec mojego przewodniczenia w KRS był bardzo trudny. Wiązał się z pewną sytuacją, pewnymi napięciami, wręcz sytuacją trochę kryzysową. Rozstrzygnięcie wiązało się więc z ulgą. Natomiast oczywiście to nie jest miła sprawa zakończyć pełnienie funkcji w takich okolicznościach. Czekaliśmy jeszcze na opinię Sądu Najwyższego. Ostatecznie sam podjąłem decyzję.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Wyrok SN trzeba pominąć. Rzecznik TSUE: głęboki kryzys polskiego sądownictwa
Zawody prawnicze
Notariusz nie zapłaci 35 tys. zł za czynności w siedzibie dewelopera
Zawody prawnicze
Pełnomocnik z urzędu może skarżyć zbyt niską zapłatę. Ważna uchwała SN
Praca, Emerytury i renty
Kiedy ponownie wzrośnie płaca minimalna? Perspektywy na 2025 i 2026 rok
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Administracja rządowa
Przepadli w konkursie, dostali największą dotację. Wybrała ich ministra kultury