Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska odniosła się do opublikowanego na łamach „Rzeczpospolitej” wywiadu z sędzią Piotrem Prusinowskim. O rozmowie, która znalazła się w wydaniu dziennika z dnia 30 grudnia, Manowska napisała, iż „wprowadza (...) opinię publiczną w błąd i narusza powagę urzędu sędziego”. Jakie są dokładnie zarzuty przez nią formułowane?
Czytaj więcej
Propozycja marszałka Szymona Hołowni w sprawie wyborów prezydenckich niczego nie naprawi i doprowadzi do jeszcze większego chaosu. Nie mogę orzekać w sprawie ważności wyborów z neosędziami, bo postąpiłbym wbrew przysiędze – twierdzi sędzia Sądu Najwyższego Piotr Prusinowski.
Małgorzata Manowska o rozmowie z Piotrem Prusinowskim: niewiedza lub brak kompetencji
Jak stwierdza Manowska na początku, z treścią wskazanej rozmowy zgodzić według niej można się tylko w zakresie w jakim sędzia Prusinowski stwierdza swoją "niewiedzę lub brak kompetencji w obszarze prawa konstytucyjnego". Zarzuca także sędziemu, iż mimo rzekomej niewiedzy lub braku kompetencji, zdecydował się on na wypowiedź dla mediów.
Manowska nie formułuje jednak konkretnych zarzutów wobec treści rozmowy – wymienia za to w kilku punktach „kilka podstawowych faktów, które powinny być znane każdemu sędziemu orzekającemu w Sądzie Najwyższym” i które w jej opinii miały „umknąć” sędziemu Prusinowskiemu. O czym dokładnie mowa?
Po pierwsze, jak pisze Manowska, stwierdzenie ważności wyborów "następuje w procedurze, w której biorą udział jedynie organy państwa i nie dokonuje się w nim rozstrzygnięcie o indywidualnych prawach podmiotów prywatnych". Oznaczać to ma, iż procedura ta znajduje się poza zakresem zastosowania art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – a to właśnie na podstawie tego przepisu, jak pisze Manowska, formułowane były zarzuty względem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.