Odchodzenie sędziów w stan spoczynku z jednej strony oraz brak ogłaszania nowych procedur awansowych (z uwagi na wątpliwości co do konstytucyjności Krajowej Rady Sądownictwa) z drugiej strony powoduje, że brakuje napływu kadr do wydziałów odwoławczych w sądach okręgowych oraz sądów apelacyjnych. Z uwagi na to, że w najbliższym czasie sytuacja z Krajową Radą Sądownictwa nie ulegnie zmianie (prezydent już raz nie podpisał ustawy, która powoływałaby nową KRS, której sędziowskich członków powoływaliby sędziowie), przez najbliższe dwa lata delegacje mają być tym narzędziem, które pozwolić ma na sprawne zarządzenie organizacją wymiaru sprawiedliwości.
Dodatki mają zmotywować do delegacji
Jednak jak zauważa sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda, dyrektor departamentu kadr i organizacji sądów powszechnych i wojskowych w Ministerstwie Sprawiedliwości, o ile w przypadku delegacji poziomych (np. z jednego sądu rejonowego do drugiego) sędziemu przysługuje dodatek (równy dodatkowi dla wizytatora), o tyle w przypadku delegacji do sądu wyższego rzędu takowy dodatek nie przysługuje.
Czytaj więcej:
Dlatego MS przygotował projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, w którym po pierwsze, odchodzi od powiązania określania tego dodatku poprzez odesłanie do dodatku dla sędziego wizytatora sądu okręgowego. Po drugie zaś, resort zaproponował, by przez pierwsze sześć miesięcy dodatek wynosił 12,5 proc. podstawy ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego, a po upływie tego okresu 25 proc. – bez względu na to, do jakiego sądu następuje delegowanie.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu oponował minister finansów, jednak ostatecznie, jak mówi Dariusz Mazur, wiceminister sprawiedliwości, ta propozycja została zaakceptowana.