W 2014 r. do transkrypcji przekazanych zostało 18 841 ok. 20-minutowych plików. Koszt jednej godziny transkrypcji Ministerstwo Sprawiedliwości szacuje na 150 zł. Sądy jednak za przepisanie nagrania nie płacą, bo zajmują się tym m.in. pracownicy byłych ośrodków migracji ksiąg wieczystych.
– Nie są to też pieniądze ekstra dla pracowników – tłumaczy prof. Jacek Gołaczyński, ekspert w dziedzinie informatyzacji.
Ośrodków zajmujących się transkrypcją jest dziś dziewięć. Wkrótce może się okazać, że to za mało.
Siedzą i piszą
Już dziś są apelacje, w których zapotrzebowanie na transkrypcję jest bardzo duże, np. w Warszawie. Średnie jest w Gdańsku, mniejsze w Łodzi czy Rzeszowie. Nagrań do przepisania jest coraz więcej, bo obok spraw cywilnych nagrywa się sprawy wykroczeniowe, a z czasem (choć w mniejszym zakresie) także karne.
Okazuje się jednak, że liczba zleconych transkrypcji zależy od tego, jak sądy rejestrują przebieg rozprawy. Jeśli korzystają z nagrania dźwięku i obrazu, a dodatkowo sporządzają protokół skrócony z najważniejszymi fragmentami postępowania dowodowego zapotrzebowanie na przepisywanie jest mniejsze.