Trzy razy dwa. Tak w największym skrócie można opisać układ partyjnych par, który ukształtował się po wyborach. A pary na skrzydłach, czyli lewicowa i prawicowa, będą dążyć do wzajemnej eliminacji. Tak aby w następnym Sejmie zostało po jednej partii z każdego duetu.
I mimo że w nowym Sejmie jest aż sześć ugrupowań – kogoś, a raczej czegoś, jeszcze brakuje. Ostrości poglądów, brutalnej wyrazistości.
Wskazują na to wydarzenia, jakie rozegrały się na ulicach Warszawy 11 listopada. Ich temperatura i skala są nieporównywalne do tego, co działo się w poprzednich latach. Jakby było na nie rosnące zapotrzebowanie.
W największym uproszczeniu: starły się tam dwa radykalizmy – prawicowy i lewicowy. Ośrodkiem jednego z nich jest "Krytyka Polityczna", a drugiego Młodzież Wszechpolska i ONR.
I jak to zazwyczaj bywa w sytuacjach ulicznych, przyłączają się zwykli wichrzyciele i chuligani. Tym razem byli też kibole i agresywni cudzoziemcy. Ale i ich można przypisać do określonych nurtów politycznych. W siedzibie "Krytyki Politycznej" policja znalazła tego dnia kastety, pałki i gaz łzawiący. Jej przedstawiciele tłumaczyli, że zostawili to zepchnięci do lokalu przez siły porządkowe antyfaszyści. Z kolei politycy PiS hołubili w kampanii kiboli. A ci jeździli za tuskobusem niczym zbrojne ramię prawicy.