To jest powieść o wielkiej manipulacji, tutaj na każdym piętrze. Okazuje się, że kolejni bohaterowie okazują się być kolejnym kręgiem marioneteczek. Są jakieś takie najdrobniejsze pyłki–marioneteczki, które się gdzieś tam uruchamia na dole, nad nimi są ich panowie, nad nimi kolejni. To wygląda jakby ta kontrola nad tym światem była prowadzona z jakiegoś – nawiązując do tytułu – ukrytego miejsca.
To miejsce przestaje być konkretne. To znaczy, różnym ludziom zdaje się, że sterują to rzeczywistością, a tak na prawdę nikt z ludzi nie jest wstanie sterować całą rzeczywistością. Ludzie mogą pociągać za jakieś sznurki, wprawiać jakieś rzeczy w ruch, ale potem ani nie są wstanie przewidzieć konsekwencji naszych działań, ani nie są wstanie na prawdę zaplanować, bo zderzają się z wolą innych, którzy działają. Żyjemy w świecie, który jest manipulacyjny. I to bardzo głęboko – świat reklamy próbuje nami manipulować, coś nam wcisnąć, sprzedać. Polityka staje się domeną wyłącznie PR-u, marketingu czyli manipulacji. Wszystko zaczyna się właściwie sprowadzać do tego. Już są wielkie szkoły, które uczą jak należy manipulować. Ale mimo to, tak naprawdę, powoduje, że żyjemy w takim świecie coraz bardziej zamkniętym, niejasnym. Dlatego, że nikt tak naprawdę do końca nie wie, kto wprawia to w ruch. I nikt tego nie jest wstanie tego do końca kontrolować.
Ten obraz, który wyłania się z tego co działo się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w 2010 r. w powieści „Ukryty” wskazuje jednoznacznie na tropy manipulacyjne. Czy uważasz zatem, że w ogóle nie było w części naszego społeczeństwa, potrzeby takiego reagowania w taki sposób jak czynili to przeciwnicy obrońców krzyża? Że to wszystko było jedną wielką manipulacją czy też były różne nurty, które ktoś sprytnie potrafił spiąć ze sobą i wykorzystać do swoich celów?
Po to, żeby manipulować musi istnieć odpowiedni potencjał. Nie narzucimy zupełnie odwrotnych postaw, musimy uwolnić to, co istnieje. Więc istniał – niestety – potencjał, ten destrukcyjny, który został wytworzony przez ostatnie dwadzieścia-parę lat III RP, a wcześniej przez komunizm. A więc to wszystko istniało, tylko, że to wszystko zostało wprawione w ruch przez sprytnych manipulatorów. Oni uwolnili ten mechanizm. Tylko nie wiedzieli czy im to wyjdzie. Okazało się, że im wyszło lepiej niż sądzili – w tym ponurym, negatywnym aspekcie.
Myślisz, że oni teraz są bardzo zaskoczeni jak teraz im wypadki wybuchły w dłoniach i pobiegły swoim torem?
Myślę, że są zaskoczeni. Oni ci, którzy rządzą, ciągle są zaskoczeni. Dotąd tyle rzeczy im uchodziło na sucho więc przyzwyczajali się do tego. A więc teraz są zaskoczeni, że już im nie uchodzi. Bo zawsze nadchodzi taki moment, że ten teflon kruszeje i ludzie zaczynają się orientować, że coś jest nie tak. Mam wrażenie, że w tej chwili nadchodzi taki moment. Moment przesilenia.