Jerzy Haszczyński: Irańska obsesja Donalda Trumpa

Prezydenta USA najbardziej na świecie interesuje przebudowywanie Bliskiego Wschodu. Za miłość Donalda Trumpa i przyjęcie przez niego kremlowskiej narracji Putin ma zapłacić niewiele: zdyscyplinowaniem Iranu lub zezwoleniem na obrócenie go w gruzy.

Publikacja: 04.03.2025 17:39

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Foto: ROBERTO SCHMIDT / AFP

Sygnałów w sprawie irańskiej obsesji Donalda Trumpa, sprawnie podsycanej u niego przez izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu, było już trochę wcześniej. Dzisiaj agencja Bloomberg podała, że Putin w czasie rozmowy telefonicznej w lutym zgodził się na pośredniczenie czy pomoc w negocjacjach na temat powstrzymania irańskiego programu nuklearnego. To nie jest jeszcze dowodem obsesji – sprawa atomu ajatollahów jest poważna nie tylko dla Ameryki i jej izraelskiego sojusznika.

Ale gdy się weźmie pod uwagę, co rosyjski dyktator obiecał Trumpowi za to wszystko, co on uczynił dla niego, to zbliżamy się do niebezpiecznych psychologicznie rejonów. 

Co Donald Trump zrobił już dla Putina w zamian za obietnicę usług w sprawie Iranu

W zamian za usługi związane z Iranem Putin dostał szokująco dużo: wyszedł z izolacji, cieszył się wygłaszaniem tez kremlowskiej propagandy przez przywódcę największego mocarstwa, nie kiwając palcem dostał takie prezenty, jak skłócenie Zachodu, rozważania o wyjściu Ameryki z NATO i na koniec zablokowanie pomocy dla Ukrainy.

Czytaj więcej

Czego chce prezydent USA? Zniszczyć Iran czy uczynić go znowu wielkim?

To, co napisał Bloomberg, nie jest jednak jedyną interpretacją rozmowy Trumpa i Putina na temat Iranu. Jest też inna: Trump chce, by Rosja zachowała neutralność, jeżeli Netanjahu wraz z amerykańskim sojusznikiem zdecyduje się (co coraz bardziej prawdopodobne) zaatakować Iran, by zniszczyć jego instalacje atomowe, a może przy okazji jeszcze i kluczowe instytucje reżimu ajatollahów. 

Czyli by Moskwa porzuciła jednego ze swoich niewielu twardych sojuszników, wspierających ją militarnie w wojnie przeciwko Ukraińcom. Znając obsesję Trumpa na temat Iranu, polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zawiózł na niedawną konferencję amerykańskich republikanów przechwyconego przez Ukraińców drona irańskiej produkcji, by uzyskać sympatię dla Ukrainy i naszego kraju. Dron miał połączyć Iran z Rosją atakującą Ukrainę, ale to Ukrainie – na razie – nie pomogło, a Rosji na pewno w oczach Trumpa nie zaszkodziło, nadal robi dla niej wszystko, co może.

Dlaczego Donald Trump tyle mówi o Iranie? I czy boi się zemsty za śmierć generała Solejmaniego?

Iranowi w pierwszych dniach urzędowania Trump poświęcił więcej uwagi niż Ukrainie i sojusznikom z NATO i UE razem wziętym. Nie były to spójne występy, raz zapowiadał, że chce, aby – dzięki jego pomocy – Iran stał się „wielkim odnoszącym sukcesy krajem”, raz, że go zniszczy gospodarczo, ograniczając do zera sprzedaż irańskiej ropy. 

Czytaj więcej

Netanjahu chce z Trumpem przerysować mapę Bliskiego Wschodu

Na dodatek podczas konferencji prasowej z Netanjahu (najważniejszego, pierwszego zagranicznego przywódcy odwiedzającego go w Białym Domu) mówił o instrukcjach, na wypadek gdyby Irańczycy go zabili – wtedy Islamska Republika miałaby być wymazana z mapy.

Dlaczego mieliby go zabić? Zapowiadali zemstę za śmierć swojego najsławniejszego generała Ghasema Solejmaniego, który zginął w amerykańskim ataku z końca pierwszej kadencji Trumpa w styczniu 2020 roku. A w czasie ostatniej kampanii wyborczej amerykańskie służby informowały sztab Trumpa o krążących po Stanach irańskich agentach wyposażonych w rakiety, które mogłyby teoretycznie zagrozić jego samolotowi. To wszystko miało się bardzo głęboko zapisać w psychice obecnego prezydenta. 

Putin korzysta z irańskiej obsesji Trumpa

Irańska obsesja Trumpa to z jednej strony strach przed irańskimi zamachowcami. Z drugiej wizja budowy wraz z Izraelczykami nowego Bliskiego Wschodu, w którym proirańskich graczy, takich jak Hamas czy Hezbollah, już nie ma, sam Iran jest w ten czy inny sposób spacyfikowany, a Gaza to jeden wielki kompleks hotelowy – bez Palestyńczyków.

Putin – który też lubi pacyfikować, anektować – znakomicie ją wykorzystuje. Nawet sam jest chyba zaskoczony, że to tak znakomicie wychodzi.

Sygnałów w sprawie irańskiej obsesji Donalda Trumpa, sprawnie podsycanej u niego przez izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu, było już trochę wcześniej. Dzisiaj agencja Bloomberg podała, że Putin w czasie rozmowy telefonicznej w lutym zgodził się na pośredniczenie czy pomoc w negocjacjach na temat powstrzymania irańskiego programu nuklearnego. To nie jest jeszcze dowodem obsesji – sprawa atomu ajatollahów jest poważna nie tylko dla Ameryki i jej izraelskiego sojusznika.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nawrocki krytykuje Zełenskiego. Kampania prezydencka, sondaże a racja stanu
Publicystyka
Łukasz Adamski: Nie milczmy na polskiej prawicy, gdy Donald Trump dokonuje resetu z Rosją
Publicystyka
Daria Chibner: Wiceminister walczy z Dniem Chłopaka. Tak kończy feminizm
kościół
Abp Adrian Galbas: Spowiedź nie jest źródłem lęku, lecz lekarstwem na lęk
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk nie ma racji. PiS nie chce resetu z Putinem
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”