Monika Krawczyk: Auschwitz oczami więźniów cudem ocalonych z piekła

80. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną 27 stycznia 1945 roku i jednocześnie Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu wymaga chwili refleksji, jak ogromne znaczenie dla pamięci społecznej ma doniosłość historycznej okoliczności, która z biegiem czasu blaknie.

Publikacja: 27.01.2025 04:05

Monika Krawczyk: Auschwitz oczami więźniów cudem ocalonych z piekła

Foto: REUTERS/Aleksandra Szmigiel

Z jednej strony stale nosimy świadomość realizowanego przez III Rzeszę Niemiecką w okresie II wojny światowej makabrycznego pomysłu zagłady Żydów oraz prześladowanie patriotów i przeciwników reżimu nazistowskiego innych narodowości, w tym jeńców radzieckich. Z drugiej pod presją spraw codziennych i najnowszych tragedii pamięć o wydarzeniach dotyczących pokoleń wcześniejszych zanika i przestaje być przestrogą.

W dniu tak ważnej rocznicy wzrok milionów ludzi padnie jednak na ikoniczną bramę „Arbeit Macht Frei”, za którą według słów niemieckich gospodarzy obozu „byli już tylko umarli”. Wiemy, że nie byli to „umarli”, lecz brutalnie zamordowani i zamęczeni na śmierć niewinni ludzie. Modlitwa o nich niech uświadamia współczesności, że trzeba chronić ludzkość przed innymi zagładami i myśleniem o świecie w kategoriach podboju i upadlania innych.

80. rocznica wyzwolenia Auschwitz: Obóz oczami świadków

Ale rozsuńmy ognisko soczewki, żeby zobaczyć z oddali kilka ważnych faktów, spojrzeć oczami świadków dramatu cudem ocalonych z piekła. Seweryna Szmaglewska (1916–1992), Polka, była więźniarką Auschwitz w latach 1942–1945. Wyprowadzona z obozu w marszu śmierci, uciekła z niego i do wyzwolenia ukrywała się u życzliwej rodziny w okolicy Jastrzębia-Zdroju. Jeszcze w czasie wojny zaczęła spisywać wspomnienia obozowe, które przyjęły formę książki „Dymy nad Birkenau”.

Czytaj więcej

„Holokaust? To było nie do pomyślenia”

Pisała: „Długi mój pobyt w Birkenau i różnorodność prac pozwoliły mi zgłębić wiele tajemnic. Sprawy najskrytsze wykonywane były rękami więźniów. Przez te ręce, pracowicie spełniające wszystko, co im spełnić kazano, przechodziła cała ewidencja żywych oraz rejestracja tych, którzy wprost z pociągu szli na śmierć, nie podlegając ewidencji czy tatuowaniu. Miliony ludzi weszło do lagru. Gdzież są? Niemcy nie przypuszczali, że każdy numer wykłuty na ręce więźnia staje się dokumentem. Wprawdzie w 1944 roku zakładano ogródki, siano kwiaty, lecz to nie zatarło w pamięci naszej widoku nagich trupów leżących w potwornych stosach pod barakami. Z tych licznych śmierci, z tych strasznych hekatomb ludzkich, z każdych gasnących oczu podnosiła się niema prośba, ostatnia wola konających”. Była to prośba o pamięć, o „nigdy więcej wojny”, o zaprzestanie bezpodstawnej nienawiści. I wreszcie, prośba o pomstę, aby bestialstwo nie pozostało bezkarne.

Szmaglewska, podobnie jak jej znajoma Żydówka Edyta Links, obserwowała, ukryta za obozowym klozetem, selekcję na rampie, gdy w 1944 roku przywożono Żydów węgierskich. Edyta od miesięcy nie miała informacji o swojej rodzinie. Nagle powiedziała do otaczających ją współwięźniarek: „»Moja siostra – Szarika«. Potem szarzeje na twarzy i mówi z oczami rozszerzonymi z przerażeniem: »moja matka, szwagier, ojciec, babka ciotka. Są wszyscy moja cała rodzina«. Nie bacząc na niebezpieczeństwo, woła: »Szari, Szari, oddaj dziecko babce!«. Szari nie wie, co znaczą te słowa, posłusznie odwraca się do idącej za nią starszej kobiety i podaje jej maleństwo. Rodzina Edyty zbliża się do SS-manów i wszyscy kolejno odchodzą w prawo, zakwalifikowani do krematorium, prócz jednej tylko Szari”.

Modlitwa o nich niech uświadamia współczesności, że trzeba chronić ludzkość przed innymi zagładami i myśleniem o świecie w kategoriach podboju i upadlania innych

Szmaglewska zakończyła pisanie „Dymów nad Birkenau” 18 lipca 1945 roku. Książkę natychmiast wydał Czytelnik. Jako naoczna relacja została włączona do materiału dowodowego procesu przeciwko niemieckim zbrodniarzom wojennym w Norymberdze, a ona sama złożyła zeznanie jako świadek – jedyna kobieta z Polski, która zeznawała przed trybunałem.

Obrazy z Auschwitz-Birkenau pozostają w oczach jak bolesne szkło

Druga historia. Do obozu trafił jako Jechiel Feiner (ur. w Sosnowcu, 1909–2001). Po wyzwoleniu, jeszcze w obozie dla przemieszczonych (dipisów) w zachodniej Europie, opisuje Auschwitz jako Ka-Tzetnik 135633 (skrót od niemieckiego Kontzentratzionlager). Ze względu na to, że jego wstrząsające książki stały się powszechnie znane, został powołany na świadka w procesie niemieckiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna (1961 rok). Dopiero tam, jako Izraelczyk Yehiel De-Nur, ujawnia swoją prawdziwą tożsamość – w odpowiedzi na pytanie prokuratora, co to znaczy „Kacetnik 135633”.

Czytaj więcej

Co dziś mówi nam Auschwitz

Sąd okazuje mu więźniarski pasiak, pytając, czy poznaje ten typ ubioru. Potwierdza, wypowiadając jak w hipnozie: „To ubranie z planety Auschwitz, miejsca, które nie ma swojego odpowiednika na całej kuli ziemskiej. Gdzie ludzie nie żyli zgodnie z prawem i nie umierali zgodnie z prawem natury, gdzie ich imionami były numery. Wierzę, że ocalałem, i stoję przed sądem tylko dzięki obietnicy, którą im [więźniom] złożyłem. Ich spojrzenie zawsze zawierało obietnicę mojej przysięgi. Była moją zbroją i dawała mi siłę, nawet gdy byłem fizycznie wykończony, i pozwoliła mi przetrwać dwa lata, gdzie żadna sekunda nie była normalna”. 

Do historii przechodzi film, jak mdleje, składając zeznania, i już ich nie dokończy. Eichmann się uśmiecha. Słowa, których użył do opisania wstrząsających zdarzeń z „planety Auschwitz”, pozostają w oczach jak bolesne szkło. Niech pamięć w nas służy do okazywania dobra i oby nigdy nikt nie cierpiał.

Wśród życia dróg bosych stóp krwawy ślad
Oznajmia nam, że przechodził nasz brat.
Szubienic rząd, naszych dni czarny stróż,
Oznajmia nam, że nasz brat odszedł już.
(z piosenki więźniów Oświęcimia)

Autorka

Monika Krawczyk

Przewodnicząca rady Muzeum Auschwitz-Birkenau

Z jednej strony stale nosimy świadomość realizowanego przez III Rzeszę Niemiecką w okresie II wojny światowej makabrycznego pomysłu zagłady Żydów oraz prześladowanie patriotów i przeciwników reżimu nazistowskiego innych narodowości, w tym jeńców radzieckich. Z drugiej pod presją spraw codziennych i najnowszych tragedii pamięć o wydarzeniach dotyczących pokoleń wcześniejszych zanika i przestaje być przestrogą.

W dniu tak ważnej rocznicy wzrok milionów ludzi padnie jednak na ikoniczną bramę „Arbeit Macht Frei”, za którą według słów niemieckich gospodarzy obozu „byli już tylko umarli”. Wiemy, że nie byli to „umarli”, lecz brutalnie zamordowani i zamęczeni na śmierć niewinni ludzie. Modlitwa o nich niech uświadamia współczesności, że trzeba chronić ludzkość przed innymi zagładami i myśleniem o świecie w kategoriach podboju i upadlania innych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Uczyńmy Niemcy znów wielkimi?
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Publicystyka
Konrad Szatters: Czy za prezydentury Donalda Trumpa dojdzie do bezpośredniego starcia między Chinami a USA?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Start Stanowskiego w wyborach to dobra wiadomość dla Nawrockiego. Dla kogo zła?
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Lewica z PiS-em? A czemu nie?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Publicystyka
Roman Kuźniar: Europa potrzebuje moralnego uzbrojenia
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku