Z jednej strony stale nosimy świadomość realizowanego przez III Rzeszę Niemiecką w okresie II wojny światowej makabrycznego pomysłu zagłady Żydów oraz prześladowanie patriotów i przeciwników reżimu nazistowskiego innych narodowości, w tym jeńców radzieckich. Z drugiej pod presją spraw codziennych i najnowszych tragedii pamięć o wydarzeniach dotyczących pokoleń wcześniejszych zanika i przestaje być przestrogą.
W dniu tak ważnej rocznicy wzrok milionów ludzi padnie jednak na ikoniczną bramę „Arbeit Macht Frei”, za którą według słów niemieckich gospodarzy obozu „byli już tylko umarli”. Wiemy, że nie byli to „umarli”, lecz brutalnie zamordowani i zamęczeni na śmierć niewinni ludzie. Modlitwa o nich niech uświadamia współczesności, że trzeba chronić ludzkość przed innymi zagładami i myśleniem o świecie w kategoriach podboju i upadlania innych.
80. rocznica wyzwolenia Auschwitz: Obóz oczami świadków
Ale rozsuńmy ognisko soczewki, żeby zobaczyć z oddali kilka ważnych faktów, spojrzeć oczami świadków dramatu cudem ocalonych z piekła. Seweryna Szmaglewska (1916–1992), Polka, była więźniarką Auschwitz w latach 1942–1945. Wyprowadzona z obozu w marszu śmierci, uciekła z niego i do wyzwolenia ukrywała się u życzliwej rodziny w okolicy Jastrzębia-Zdroju. Jeszcze w czasie wojny zaczęła spisywać wspomnienia obozowe, które przyjęły formę książki „Dymy nad Birkenau”.
Czytaj więcej
Z okazji 80. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau publikujemy fragment zebranych przez Arkadiusza Lorenca wspomnień Żydów, którzy uniknęli śmierci w czasie Zagłady – zorganizowanej i przeprowadzonej przez hitlerowskie Niemcy. Przetrwali w ukryciu.
Pisała: „Długi mój pobyt w Birkenau i różnorodność prac pozwoliły mi zgłębić wiele tajemnic. Sprawy najskrytsze wykonywane były rękami więźniów. Przez te ręce, pracowicie spełniające wszystko, co im spełnić kazano, przechodziła cała ewidencja żywych oraz rejestracja tych, którzy wprost z pociągu szli na śmierć, nie podlegając ewidencji czy tatuowaniu. Miliony ludzi weszło do lagru. Gdzież są? Niemcy nie przypuszczali, że każdy numer wykłuty na ręce więźnia staje się dokumentem. Wprawdzie w 1944 roku zakładano ogródki, siano kwiaty, lecz to nie zatarło w pamięci naszej widoku nagich trupów leżących w potwornych stosach pod barakami. Z tych licznych śmierci, z tych strasznych hekatomb ludzkich, z każdych gasnących oczu podnosiła się niema prośba, ostatnia wola konających”. Była to prośba o pamięć, o „nigdy więcej wojny”, o zaprzestanie bezpodstawnej nienawiści. I wreszcie, prośba o pomstę, aby bestialstwo nie pozostało bezkarne.