Męczeńska śmierć zakonników w Peru

Nieśli Chrystusa do najdalszych zakątków peruwiańskich Andów, ożywiając wiarę okolicznych mieszkańców. 20 lat temu franciszkańscy misjonarze oo. Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski zostali zamordowani przez lewackich terrorystów ze Świetlistego Szlaku

Publikacja: 10.08.2011 01:31

Zakonników uwieczniono na utkanym w Peru gobelinie (fot. www.misjekrak.franciszkanie.pl)

Zakonników uwieczniono na utkanym w Peru gobelinie (fot. www.misjekrak.franciszkanie.pl)

Foto: Archiwum

Polscy zakonnicy przybyli do Peru pod koniec 1988 roku i byli jednymi z pierwszych polskich misjonarzy, którzy tam pojechali. Nie znali języka, nauczyli się go dopiero w Limie. Potem wysłano ich do leżącej głęboko w Andach wsi, gdzie miała zacząć się ich misja.

„Trzeciego stycznia 1989 r. po raz pierwszy udaliśmy się do Pariacoto. Czekaliśmy z utęsknieniem na tę chwilę. Nasze marzenia, wyobrażenia, wizje stawały się bardzo szybko realnością. To, co wcześniej było snem, teraz – w skwarze słońca, w lekkim powiewie wiatru i majestatycznym krajobrazie szczytów górskich – stawało się rzeczywistością" – wspominał inny misjonarz z tej samej grupy o. Jarosław Wysoczański.

Zakonnicy zostali przyjęci bardzo ciepło przez mieszkańców peruwiańskiej prowincji. Docierali do najodleglejszych wiosek, gdzie ludzie od dawna nie mieli kontaktu z Kościołem. Zadbali też o rozwój materialny okolic. Budowali instalacje wodne, zapewniali wioskom prowizoryczne zasilanie.

8 sierpnia 1991 roku do Pariacoto wpadli zamaskowani terroryści ze Świetlistego Szlaku – komunistycznej (maoistowskiej) bojówki siejącej postrach w całym kraju. Od razu zażądali spotkania z misjonarzami. Kiedy wieść o tym dotarła do ojców Zbigniewa i Michała, ci, do końca wypełniając swoje obowiązki, odprawili mszę świętą. Potem nie stawiali oporu. Zostali związani, wsadzeni do samochodu, wywiezieni i zamordowani.

Na ich ciałach mordercy zostawili kartki z napisem „Niech żyje wojna ludowa! Taki los spotka wszystkich sługusów imperializmu!". Kiedy zwłoki zakonników wracały do Pariacoto, tłumy mieszkańców witały je kwiatami.

Polscy zakonnicy przybyli do Peru pod koniec 1988 roku i byli jednymi z pierwszych polskich misjonarzy, którzy tam pojechali. Nie znali języka, nauczyli się go dopiero w Limie. Potem wysłano ich do leżącej głęboko w Andach wsi, gdzie miała zacząć się ich misja.

„Trzeciego stycznia 1989 r. po raz pierwszy udaliśmy się do Pariacoto. Czekaliśmy z utęsknieniem na tę chwilę. Nasze marzenia, wyobrażenia, wizje stawały się bardzo szybko realnością. To, co wcześniej było snem, teraz – w skwarze słońca, w lekkim powiewie wiatru i majestatycznym krajobrazie szczytów górskich – stawało się rzeczywistością" – wspominał inny misjonarz z tej samej grupy o. Jarosław Wysoczański.

Publicystyka
Konwencja Polski 2050. Hołownia przeprasza rozczarowanych i rusza w Polskę
Publicystyka
Michał Kolanko: PiS poszerza namiot, Kaczyński tonuje nastroje
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ