Wygrana Donalda Trumpa w USA to znak końca dobrej pogody. Czasu, w którym ludzie patrzyli na otaczający ich świat i mieli nadzieję, że przyszłe lata przyniosą więcej progresywnych zmian. Druga kadencja Trumpa stanowi zwieńczenie wielu lat nieprzerwanego pesymizmu, rozpoczętego jeszcze przez kryzys 2008 r., a potem ugruntowanego przez pandemię i wojnę w Ukrainie. Czas ten wykorzystali populiści, którzy jako pierwsi zrozumieli, że najważniejsze dla ludzi na powrót stało się ich własne jutro.
Jaki wpływ na polską politykę będzie mieć zwycięstwo Donalda Trumpa w USA
To nie jest zjawisko, które występuje tylko w Stanach Zjednoczonych. Trend będzie mieć wpływ na podejmowane przez polskie partie polityczne strategie wyborcze, w tym przede wszystkim na strategie wobec kluczowych dla Polski wyborów prezydenckich. Waga personalna decyzji prawyborczej w Koalicji Obywatelskiej jest duża, ale jeszcze większe znaczenie będzie mieć temat prawdziwej kampanii.
Czytaj więcej
Liberalna demokracja przetrwa tylko wtedy, jeśli zrozumie emocje, które dały władzę Trumpowi.
Stąd decyzja Donalda Tuska, aby oddać rozstrzygnięcie sprawy samym działaczom. W razie porażki odpowiedzialność spoczywa na całej partii. Ma to także bieżący walor wizerunkowy, jeśli chodzi o samego premiera. Oto bowiem Tusk oddaje decyzję partii, sam nie narzuca swojej woli, co pozwala mu odróżnić się od Jarosława Kaczyńskiego, a PO od PiS.
Nie miejmy złudzeń, wybory prezydenckie odbędą się w czasie trudnym dla koalicji rządzącej. Czasie odczuwalnego wzrostu kosztów życia – chociaż inflacja rośnie znacznie wolniej niż za rządów Morawieckiego, to skumulowany efekt jest obiektywnie bolesny dla kieszeni, tym bardziej że nie chronią jej już żadne tarcze. To także czas niepokoju związanego z tym, co administracja Trumpa przyniesie bezbronnej dziś Europie.